Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 30 czerwca 2011

książkoopinia

Jest coś fascynującego w spłaszczonych liściach. Jak byłam mała uwielbiałam robić z nich kolorowe, jesienne obrazki. Zresztą okazuje się, że nie tylko ja. Dlatego właśnie suszenie liści to tak często spotykane zachowanie. Aż siedmioro z Was, na dziesięć głosujących osób, suszyło liście między kartkami książek.
Zresztą ja sama natykam się czasem na liście zasuszone przez mojego tatę, gdy był młody. I powiem Wam, że wbrew obawom, kartki wcale nie są zabrudzone!

wtorek, 28 czerwca 2011

książkoszaleństwa

pisaliśmy już o wyrzucaniu i oddawaniu starych książek. Pisaliśmy też odrobinkę o hierarchii ważności książek. Wyobraźmy sobie zatem, że zostały nam same książki telefoniczne, nieaktualne spisy leków, dawno pozmieniane przepisy prawne i mapa świata sprzed podziału płyt tektonicznych. Co z nimi robimy?
Proste! Patrzcie:







zobaczyliście właśnie całą serię prac Davida Starka, projektanta z Nowego Jorku, zatytułowanych "Book Party". I rzeczywiście trzeba przyznać, że niezłą mają imprezę!
(fotki pożyczyłam ze strony www.designsponge.com )

piątek, 24 czerwca 2011

Czupury i inne zabawy z wyobraźnią

Słuchajcie, ostatnio mówiłam Wam, że przeżywam intensywny okres w moim życiu, głównie przez ślub. A co ze ślubem się poniekąd kojarzy? No ogólnie to od nowożeńców oczekuje się potomka. Zatem wykorzystam ten przedślubny czas, żeby polecić Wam książkę zatytułowaną "Czupury i inne zabawy z wyobraźnią", która została stworzona przez Odetę Moro Figurską oraz Ewę Ulrich Załęską, a wydana przez wydawnictwo Sturdust.
Generalnie ta książeczka, bardzo estetycznie wydana, w twardej, kolorowej oprawie, to zbiór kilkudziesięciu zabaw, które możecie zaproponować swoim pociechom. I nie są to zwykłe zabawy, tylko zabawy, które wykorzystują maksimum wyobraźni i stymulują rozwój dziecka. Mamy zatem zabawy, które można przeprowadzić w salonie, w kuchni, w sypialni, w łazience, w garażu, w ogrodzie, w podróży i wtedy, gdy dziecko jest chore. Ich piękno polega też na tym, że nie musicie wydawać mnóstwa pieniędzy na potrzebne akcesoria. Czasami potrzeba jedynie kolorowych skarpetek, a jeszcze innym razem starczą paluszki i odrobina światła. Niepowtarzalna okazja, żeby stworzyć statek kosmiczny, bajkowe kreacje i teatrzyk kukiełkowy z pościeli.
Każda zabawa jest dokładnie wytłumaczona, wyjaśnione są poszczególne rekwizyty, a dodatkowo zaznaczone co konkretnie rozwija to u dziecka.  I tak zabawa w wybuch wulkanu rozwija chęć eksperymentowania, wiedzę o świecie i umiejętność myślenia przyczynowego. Sami zatem widzicie, że to nie żarty, tylko poważna książka dla zwariowanych dzieci.
Musicie na końcu książki przebić się przez tysiące reklam, ale przecież to w sumie nic wielkiego, a kartki pełne pomysłów są absolutną rekompensatą.

środa, 22 czerwca 2011

wtorek, 21 czerwca 2011

książkoopinia

Pytanie w ankiecie zadałam raczej na retorycznej zasadzie, a tu, ku mojemu ogromnemu zdziwieniu, pojawiła się jedna odpowiedź "tak".
Czy wyrzucasz niepotrzebne książki? 8 głosów na nie i 1 na tak. Pytanie o tyle wydało mi się retoryczne, że sama idea trzymania książek, nawet gdy są one schowane w kartonach i czekają na tego, kto ich jeszcze nie czytał, jest piękna. A jeśli absolutnie nie ma miejsca, to przecież można je albo oddać do biblioteki, gdzie chętnie przyjmują takie niechciane pozycje, albo oddać do antykwariatu, gdzie można jakieś drobne pieniążki otrzymać, albo po prostu położyć na wędrującą półkę, o której pisałam wcześniej.
Jest tyle możliwości, więc po co je wyrzucać i marnować nie tylko nasze pieniądze, ale ogólnie wszystko to, z czego książka powstała?
Ale powiem Wam, że wczoraj w pracy w śmietniku leżała praktycznie nowa książka. Na dodatek autorstwa Czesława Miłosza. Nie ładnie! Zwłaszcza w rok Miłosza.

środa, 15 czerwca 2011

książkotrzymacz i usprawiedliwienie

Witam Was moi kochani.
Ostatnio nie mam zbyt dużo czasu, żeby pisać na blogu i stąd moje usprawiedliwienie. Staram się jak tylko mogę. Ale nie martwcie się, po 25 czerwca wszystko wróci do normy, ponieważ będę już wtedy magistrem i będę już wtedy żoną, a jak wiecie magister i żona mają mnóstwo czasu na pisanie bloga! W każdym razie do 25 czerwca wiele się dzieje i wiele ode mnie wymaga świat.
A żeby dzisiaj zaserwować Wam coś ciekawego przedstawiam książkotrzymacza, który chodzi za mną od kiedy powstał ten blog. Nie sam kształt mnie przekonuje, ale przede wszystkim oświetlenie. Wygląda na bardzo przytulną, a dla mnie to bardzo ważne.
Zresztą sami zobaczcie (znalezisko ze strony craziestgadgets.com)

sobota, 11 czerwca 2011

książkoopinia

Jestem z Was dumna! Uaktywniliście się jeszcze bardziej. Już nie 11, a 14 osób oddało głos w ankiecie. Pytanie brzmiało: "Książki w innym języku. Przyjemność, czy mordęga?".
No i okazało się, że nie jesteśmy w stanie się określić. Tak samo ich nie lubimy, jak lubimy. Oto odwieczny dylemat człowieka, aby zdecydować się na coś bardziej. Bo z tymi książkami to sprawa wygląda tak. Jeśli ktoś dobrze zna obcy język, to czytanie takich książek nie powinno sprawiać trudności. No dobra, ale przecież czasami używane są słowa stare, slangowe  i różne takie językowe niespodzianki. Jednak część treści gdzieś nam umyka, niektórych niuansów nie jesteśmy  w stanie uchwycić, a językowe zabawy nas nie bawią. Z kolei kto ma na tyle czasu, żeby siedzieć ze słownikiem u boku i tłumaczyć co dziesiąte słowo? No ale przecież nie ma nic cudowniejszego, niż czytanie książek w oryginale, bez ingerencji tłumacza, bez jego interpretacji. Dokładnie tak i tylko tak, jak chciał tego autor. To jak? Czyżby remis?

wtorek, 7 czerwca 2011

zabawa

Witam Was w ten piękny słoneczny dzień. Zaledwie 13.30, a ja już zrobiłam tyle pożytecznych rzeczy. Im starsza jestem, tym bardziej zorganizowana. Cieszy mnie to. Ale nie o tym chciałam.
Zabawę zaproponować Wam chcę.
Nazwijmy ją roboczo "porozmawiajmy książkami". Tyle jest przeróżnych tytułów. Już same one mogą opowiedzieć niezłą historię. Spróbujmy razem taką napisać.
Dopisujemy po jednym tytule książki polskojęzycznej tak, aby pasowała kontekstowo i gramatycznie do poprzedniego tytułu. Myślę, że wiecie o co chodzi.
Zatem zaczynam:
"Kiedy byłem dziełem sztuki"...

sobota, 4 czerwca 2011

książkotrzymacz

No słuchajcie. Na pewno oglądaliście niejeden film z tajnym przejściem, gdzie trzeba otworzy,ć, lub pociągnąć odpowiednią książkę,  żeby otworzyły się drzwi. Każdy w pewnym momencie marzył o takim miejscu, gdzie nikt go nie znajdzie i będzie mógł w spokoju oddać się czytelniczym podróżom. A jak taka skrytka na dodatek jest w kolorze morskim, to ja, moi mili, jestem wniebowzięta. Podzielacie mój entuzjazm?
(znalezisko ze strony bookcase-sale.blogspot.com)

czwartek, 2 czerwca 2011

a gdybym miał jedno życzenie, poprosiłbym o tysiąc nowych życzeń...

Oto to sami chcecie:
-następnych cudownych lat w świecie blogerów
-dużej ilości książek
-czasu na zagłębianie się w lektury
-słodyczy
-ładnych wydań

No! To proszę :) 

środa, 1 czerwca 2011

podsumowań czerwcowych czas

Pół roku. Pół roku pisania bloga mam za sobą. To jest setny post, aż 15 osób postanowiło poobserwować troszkę co ja tutaj robię, za co jestem przeogromnie wdzięczna. Komentujecie, głosujecie, oglądacie. Miód na moje serce! A do tego dzisiaj jest Dzień Dziecka.

Na Dzień Dziecka ode mnie dużo uśmiechu i tej wewnętrznej, nieokiełznanej radości. A poza tym każdy może wybrać sobie jeszcze jedno życzenie...

czekam na nie do jutra!
Nie przegapcie okazji, bo kto wie, może się spełnią?