Łączna liczba wyświetleń

piątek, 13 grudnia 2013

Leksykon smoków

Wbrew temu, co powszechnie się uważa, okazuje się, że smoki istnieją. I możecie udawać, że zagadnienie to absolutnie Was nie dotyczy, ale jeśli rozejrzycie się dookoła, to ilość łusek, rogów i ziejących ogniem istot jest niewyobrażalnie wielka. 
Żeby więc nie zagubić się w tym smoczym świecie i nie oceniać smoka po okładce, warto sięgnąć po "Leksykon Smoków" autorstwa Agnieszki Korol, wydany w postaci e-booka przez wydawnictwo RW2010 (bardzo przekonuje mnie adnotacja, że "aby powstała ta książka, nie wycięto ani jednego drzewa").
Agnieszka Korol spędziła wiele godzin, narażając się na niewiarygodne niebezpieczeństwo, tylko po to, aby uświadomić Wam z którymi smokami warto się zaprzyjaźnić, a które zdecydowanie omijać z daleka. Z tego heroicznego wyczynu powstał dokładny opis trzydziestu czterech smoków, które mogą wystąpić w niedalekim naszym sąsiedztwie. Jednocześnie autorka zatroszczyła się o to, aby leksykon ten był jak najbardziej skondensowany i dał się szybciutko przeczytać, żeby wiedza od niej, spłynęła do nas w jak najkrótszym czasie. Użyła zwięzłego i przystępnego języka, żeby nie pozostawiał on żadnych wątpliwości interpretacyjnych, jednocześnie zostawiając kilka wskazówek i okazji do wyobraźniowego dryfu dla śmiałków, którzy wiedzę o smokach wolą sobie dawkować. 
Zastawiła także pułapkę dla złych smoków, które dorwawszy tę książeczkę w swoje ręce mogą uznać, że jest ona tylko dla dzieci i sami dorośli nic się z niej nie dowiedzą. Nic bardziej mylnego, ponieważ każda grupa odbiorców odczyta skierowane do nich wskazówki. Sama osobiście mam kilka podejrzeń, co do otaczających mnie istot i wydaje mi się, że już zdążyłam wyśledzić smoka romantyka z dwiema głowami, który może zakochać się przede wszystkim w sobie. Na pewno widziałam smoka skarbolubnego i słyszałam jego fałszywe wywody. Na własnej skórze przekonałam się jak działa smok kamuflaż i jak bardzo może mnie zdenerwować. A już na pewno złośliwy przesmok i jego przyjaciel na całe życie krasnoludek, który postanowił we śnie ucałować swojego wybranka, są mi zupełnie znani.
Jest tylko jedna rzecz, w którą autorce absolutnie nie wierzę, bo przecież "nie bój się smoków dentystów" stanowczo nie może być prawdą! Zresztą pewnie dlatego ten smok nie został zilustrowany przez Jolantę Jaworską. Bo przecież pozostałe jej smoki wyglądają dokładnie tak, jak powinny wyglądać, dzięki czemu wyposażeni jesteśmy w dodatkowe wizualne ostrzeżenie. Kogo by więc przekonał smok z ogromnymi łapami i maszyną do borowania? Na pewno nie mnie! 
Przekonuje mnie natomiast smok pustynny i to jego kolejnego mam zamiar wypatrzeć. Obym tylko nie spotkała smoka złotoustego, bo jeszcze uwierzę w to co mówi i spocznę na laurach...


za książkę i możliwość poszerzenia wiedzy o smokach dziękuję wydawnictwu RW2010 i Agnieszce Korol (jeszcze raz zachęcam do przeczytania wywiadu z autorką)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz