Łączna liczba wyświetleń

środa, 8 stycznia 2014

Kot w tympanonie

Podczas, gdy Ty Czytelniku, będziesz zastanawiał się co to właściwie jest ten tympanon, ja napiszę, że dawno nie przeczytałam tak sensownego tomiku wierszy. Szymon Szwarc, mieszkaniec Torunia i człowiek kultury, we współpracy z Biblioteką Rity Baum, wydał literacką propozycję, która może zainteresować delikatnie ekscentryczną grupę odbiorców. 
"Kot w tympanonie" (już wiecie co to oznacza?) to zbiór 50-ciu wierszy, które można określić jako zdecydowanie nieoczywiste. Już sama ich budowa i sposób rozbijania zdań (który jest stosowany konsekwentnie) wybija Czytelnika z bezpiecznego rytmu standardowej poezji. Pozostawia go delikatnie skonsternowanego i niejako zmusza do zupełnie innego podejścia interpretacyjnego, co w rezultacie może prowadzić do całkiem ciekawych wniosków i spostrzeżeń. Do tego niektóre wiersze po prostu przyjemnie się czyta i chętnie zapamiętuje wybrane zdania. Na przykład "Echosonda" i jej "jeśli wyjdę z siebie, przeziębię się" (co jest stwierdzeniem zaskakująco trafnym), czy ciekawie rozbite wyrazy w wierszu "Czy". 
Co jeszcze wpływa na nie oczywistość wierszy (a co za tym idzie również i przekazu)? Nietuzinkowe zestawienia wyrazów, które podobnie jak sposób ich zapisu, może wyprowadzić nas na nieznane pola odbioru. Zaskakująco pasujące i przyjemnie trzeszczące, bo bardzo dużym plusem tego tomiku wierszy jest to, że autor maksymalnie wykorzystuje zalety języka polskiego. Wiersze aż świszczą i dźwięczą od naszej melodyjnej mowy. Właściwie utwory te idealnie nadają się do głośnego czytania i ćwiczenia języka: "uciąć wątki rwące przecznicami", czyż nie brzmi to fascynująco i przyjemnie wyraziście? 
"Kot w tympanonie" to kot raczej przygnębiony i zafrasowany. Wiersze utrzymane są w klimacie mrocznym. Nie ma w nich zbędnego patosu, który miałby budować klimat. Ten ostatni tworzy się poprzez odniesienia do śmierci, cmentarza, przemijania, smutku, zawodu,rozgoryczenia, bezradności i opuszczenia. Wszystko przedstawione jest naturalnie, bez owijania w bawełnę i strojenia w piórka, co bardzo dobrze wyważa realistyczne podejście do życia i uniesienia związane z odbiorem poezji (bardzo często właśnie owe podniosłe podejście do utworów lirycznych tak bardzo od nich odstrasza i je deprecjonuje). 
Niestety, niektóre wiersze sprawiają wrażenie chaotycznych. Może to być oczywiście zamysł autora, jednak nie zawsze się on sprawdza. Podobnie jak pozorny (mam nadzieję) brak zakończenia niektórych utworów. Mimo wszystko jednak, każdy taki zabieg, każe się Czytelnikowi zastanawiać, czy właśnie tego chciał autor, czy może wydawca zwyczajnie przeczył strofę, lub dwie (za przykład niech posłuży wiersz "Alarm"). "Matka strzygła włosy" jest przykładem wiersza, który równie dobrze mógłby zostać potasowany i podoczepiany do innych, bo sam jeden sprawia wrażenie, jakby zupełnie nie miał być spójną całością. 
Czasami również można odnieść wrażenie, że niektóre przekazy są za bardzo dopowiedziane, zbyt oczywiście wyłożone i podkreślone. "Dużo mięsa w oddali to my sprzed lat" jest utworem interesującym i pewnie pozostałby taki do samego końca, gdyby nie dwie ostatnie zwrotki, które zdecydowanie za bardzo chcą wykrzyczeć pewne oczywiste, dla autora, prawdy. A przecież warto zostawić co nieco dla odbiorcy. 
Żeby jednak na koniec zostało tylko to, co dobre, trzeba podkreślić estetykę wydania i pogratulować Marcinowi Łagockiemu za tak trafne dopasowanie okładki do zawartości książki. I niech stanie się, jak napisał Szymon Szwarc, niech "przekaz wiersza pojawi się z opóźnieniem jak owoc i załamie gałąź". Kto wie, kiedy Was trafi. 


za tomik wierszy dziękuję portalowi sztukater.pl oraz Bibliotece Rity Baum

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz