Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 31 grudnia 2012

Szczęśliwego!

Mam ogromną nadzieję, że rok 2013 będzie o wiele lepszy, niż 2012. 
Tego Wam i sobie życzę! Hej!


za fotkę dziękuję stronie http://causticcovercritic.blogspot.com

sobota, 29 grudnia 2012

e-book

W księgarni zauważyłam takie oto coś:



I jakoś tak mam mieszane uczucia co do sposobu eksponowania e-booków. Przede wszystkim, gdy wzięłam jeden, to reszta posypała się prawie natychmiast. I, jak zauważyłam, to nie zdarzyło się to tylko mnie, bo panował tam niewyobrażalny bałagan. Elektroniczne książki były pomieszane i powyginane (chociaż to drugie nie ma większego znaczenia). Porażał też niesamowicie mały wybór. Czy księgarnia e-booków nie powinna być bardziej komputerowa, niż papierowa? W końcu wkraczamy w elektroniczny świat. Masz czytnik, albo USB, podłączasz się do serwera, dokonujesz opłaty i pobierasz e-booka... A jeśli to zbyt skomplikowane, to przecież co za problem, aby pomógł Ci ktoś z obsługi, lub gdy robił to za Ciebie ktoś przy kasie. Oj, chyba trzeba nam jeszcze troszkę poczekać...


czwartek, 27 grudnia 2012

ah :)

Jeszcze w czasie przedświątecznej gorączki zakupowej, w sklepie, napotkałam taki oto książkowy bibelot:



W sumie nawet nie jestem pewna do czego mógłby służyć. Podejrzewam, że jako stoliczek, szafka nocna, albo cokolwiek do podtrzymywania czegokolwiek, co nie jest zbyt ciężkie i mokre. Tak czy inaczej, całkiem przyjemny design i misterne wykonanie. Chcę! Po co? Nie wiem :)

środa, 26 grudnia 2012

książki jednak są piękne

Jakiś czas temu odwiedziliśmy bardzo przyjemną polską restauracyjkę o aromatycznej nazwie Imbir. Zresztą zachęcam Was do przeczytania recenzji tegoż właśnie miejsca na moim drugim blogu www.widelecinoz.blogspot.com. A czemu piszę o niej tutaj? Otóż można tam posilić się i jednocześnie nacieszyć oczy książkami. Książki jednak są piękne. Na eleganckiej półce, poustawiane rzędami są tak niesamowicie urokliwe, że mało kto może się im oprzeć:


Jest w nich coś takiego, że najchętniej człowiek siedziałby i patrzył. Nawet nie czytał, tylko patrzył. Cała ściana książek? Nie ma najmniejszego problemu! Dobrze, że coraz więcej lokali decyduje się na taki element wystroju. Pozytywnie! 

wtorek, 25 grudnia 2012

świątecznie

I jak tam? Objedzenie? Szczęśliwi? Obdarowani? Pewnie teraz siedzicie sobie w fotelach i wreszcie macie czas na czytanie. A jeśli jesteście w pracy, to pewnie odliczacie czas, aż będzie można wrócić do domu i nacieszyć się spokojem. 
Tak fantastycznie się złożyło, że dzisiaj nie muszę się niczym stresować i mogę oddać się błogiemu lenistwu. Nawet drobny katar w duecie z chrypą nie staną mi na przeszkodzie w rozkoszowaniu się morzem. Nawet jeśli to króciutko trwa. Popatrzcie:






poniedziałek, 24 grudnia 2012

Wesołych Świąt!

Kochani!
Po raz trzeci mam przyjemność składania Wam życzeń świątecznych!
Dużo zdrowia, szczęścia, spokoju i radości, nieprzebranych stosów książek, solidnych okładek, dużo miejsca na dysku i wciągającej fabuły!
Wesołych Świąt!


rysunek pochodzi ze strony http://teens.icpl.org

czwartek, 20 grudnia 2012

Święta tuż tuż

W świetle nadchodzących wydarzeń najlepiej zostać (o ile nie jest już za późno) prepersem. Najlepszym rodzajem prepersa jest prepers świąteczny. I to właśnie do takich adresuję owego posta. Prepersie! Zostało niewiele czasu! Czy jesteś przygotowany na Święta?














a skąd ja mam te ozdóbki?
  • http://folksy.com
  • http://ecoempire.org/
  • http://www.culturelabel.com
  • http://www.culturelabel.com
  • http://ornament.medhta.com
  • http://www.notonthehighstreet.com
  • http://pinterest.com
  • http://sonyaheaneyblog.com
  • http://www.superwnetrze.pl/

wtorek, 18 grudnia 2012

zamiast pieniędzy

Na pewno każdy z Was odczuł świąteczny szał wszystkich zbiórek. Przy okazji Świąt zbiera się wszystko i wszędzie. Niektóre z tych akcji są całkiem sensowne, inne zwyczajnie chcą nas naciągnąć. To wiadomo. Dzisiaj natrafiłam na taka zbiórkę, której nie widziałam nigdzie indziej i muszę powiedzieć, że nawet mi się spodobała. Zobaczcie sami:



Jakkolwiek książki mogą się odrobinkę poniszczyć, to tak bardzo mi się to podoba. Przynajmniej nikt nie zabierze z tego żadnego podatku. Zatem niech książki trafią do dzieci!

relacja- Tomasz Kołodziejczak i Przemysław Truściński

Z tego całego świątecznego zawirowania nie opowiedziałam Wam jak było na spotkaniu w Miejskiej Bibliotece Publicznej w Sopocie. Gdy dotarliśmy na miejsce zaproszeni goście już byli (dla przypomnienia dodam, że byli to Tomasz Kołodziejczak, pisarz, z którym wywiad możecie przeczytać na niniejszym blogu oraz Przemysław Truściński, rysownik). Spotkanie miało charakter nieformalny i rozpoczęło się rozmową dwóch panów. Wkroczyliśmy w świat "Czerwonej Mgły" (nowej książki autorstwa Tomasza Kołodziejczaka), porwani opowiadaniami pana Tomasza i pana Przemka. Interesujące były opowieści o procesie tworzenia książki, ilustracji. O relacjach między rysownikiem i pisarzem. Pojawił się problem, czy rysownik nie odziera czytelnika z konieczności (i przyjemności!) używania własnej wyobraźni oraz taki, na ile pisarz daje rysownikowi wolną rękę i czy jest na tyle odważny, aby dodać ilustracje do swojego dzieła. Rozmawialiśmy o tym ile rysownik może, a ile nie, a także o tym ile wtrącać może pisarz do jego pracy, a ile nie powinien. 
Zresztą, jak nauczyły nas spotkania z panem Tomaszem, wątków pobocznych było od groma. Wędrowaliśmy po świecie fantasy i science fiction, po świecie ilustracji i komiksów. Pan Tomasz opowiadał o swoich inspiracjach, o niektórych wątkach książki, pan Przemek opowiadał o jego odczuciach co do nowej książki, o tym jak powstawały poszczególne obrazy, a przy okazji non stop rysował. Gdyby pan Tomasz zaczął pisać, to zrobiłyby się nam całkiem niezłe warsztaty :)
Kogo nie było, niech żałuje! Spotkanie trwało prawie 2 h, bo uczestniczy nie chcieli wypuścić gości, jednak jak to bywa w życiu głód wziął górę i rozstaliśmy się w twórczych nastrojach. Po drodze jeszcze wystawa prac pana Przemka i do domu przez mroźne uliczki Sopotu.
Do zobaczenia Biblioteko!






sobota, 8 grudnia 2012

wpływy

Po prostu nie mogę się napatrzeć na te książkowe szaliki. Bardzo chętnie bym je sobie zamówiła. Zresztą kto wie :) Tak czy inaczej od jakiegoś czasu chodzi mi po głowie jeden temat. Otóż w ostatnich latach mieliśmy do czynienia z kilkoma fenomenami książkowymi. Nie chodzi mi tutaj o szczególną wartość literacką tych książek i nawet nie mam zamiaru jej oceniać. Chciałabym skupić się na tym, że z jakiegoś powodu cały świat oszalał na punkcie tych publikacji i z zapartym tchem oczekiwał na dalszy rozwój sytuacji. Książki, a raczej serie, o jakich myślę to "Harry Potter" i "Gra o Tron" (pozwólcie, że wampiry pominę...). Powstało kilka tomów, powstały ekranizacje, a potem jeszcze kilka tomów i kolejne ekranizacje. Z tego co wiem, to Joanne Kathleen Rowling przestała już tworzyć opowieści o czarodziejach, natomiast George R. R. Martin jeszcze pisze i pisze. 
To, co mnie zastanawia, to to, w jaki sposób ci autorzy podchodzą do swoich książek po ich ekranizacji. Czy taka popularność tych powieści sprawia, że proces twórczy zostaje zaburzony i w pewnym sensie muszą reagować na popyt? Może, gdyby nie filmy i seriale, przygody bohaterów jednej i drugiej historii byłyby inne? Może scenarzyści, reżyserzy  producenci zasugerowali pewne rozwiązania, które mają być bardziej kasowe, bardziej medialne i ogólnie bardziej? Nie mieliście takich wątpliwości? Ja obawiam się również tego, że przez wzgląd na dużą popularność pewnych wątków, są one sztucznie przeciągane, sztucznie potęgowane i sztucznie napędzane. "Lubicie ten świat? To macie to i to i to i to i to!". 
Co by się stało, gdyby żył Tolkien? Do ilu tomów przeciągnąłby "Władcę Pierścieni"? Tom 46 'Wnuki"...

piątek, 7 grudnia 2012

czwartek, 6 grudnia 2012

zaproszenie- Teatr Zielony Wiatrak


Bliski memu sercu teatr zapowiada fascynująca premierę. Dlatego też z wielką, ogromną, niewyobrażalną radością zapraszam Was na nowy spektakl Teatru Zielony Wiatrak
Już 9-ego i 10-ego grudnia, kolejno o godzinie 20-ej i 19-ej możecie zachwycić się przedstawieniem pt. "Kocha, lubi, szanuje..." w reżyserii Marka Branda oraz Anny Haracz. Wystarczy odwiedzić Plamę na Zaspie (Pilotów 11) i dać się porwać teatralnym uniesieniom.

Krótko o spektaklu

I fragment
„Maurycy - I powiedział Bóg. Nie jest dobrze, żeby człowiek był sam. Trzeba uczynić mu towarzystwo.
I wyjął z ciała człowieka…
Luiza - mężczyznę.
Maurycy - Nie. I wyjął z ciała człowieka, kobietę
Luiza- Nie. I wyjął z ciała człowieka, mężczyznę”

II fragment
„Luiza (triumfująco) - …Sama nie wiem czemu tu jeszcze jestem, Czemu siedzę tu z tobą i pleśnieję.
Czemu sypiam z tobą. Dosyć tego. Odchodzę. Naprawdę.
Maurycy - To idź, no idź w cholerę. Zabieraj te swoje problemy z okresem, z bólem zębów, z huśtawką emocjonalną, że pralka nie pierze, sam jeszcze nie wiem co. No, idź . Nie lepiej będzie jak
ja pójdę…
Luiza – Typowe „



środa, 5 grudnia 2012

jakby trochę...

Już grudzień... oj, jak ten czas leci. Zresztą teraz jest na tyle dziwny, że może i lepiej, żeby przeleciał szybko? Pokażę Wam obrazek, który bardzo się mi spodobał. Mam nadzieję, że Wam też: