Łączna liczba wyświetleń

sobota, 31 grudnia 2011

kalorie won, a przyjemność w literki!

Ostatni post w roku 2011. Poza życzeniami jeszcze chciałam Wam pokazać jaka się ostatnio zrobiłam wytrwała, bo chodzę na siłownię. I chociaż na początku wydawało mi się to niemożliwe, to jednak okazało się, że to całkiem przyjemne miejsce do czytania. A jeszcze praktycznie wszystkie urządzenia mają specjalną półeczkę z chwytakami, żeby książka nie spadła i żeby się nie zamykała (pewnie im bardziej chodziło o czasopisma, ale co tam).
Wy też macie takie dziwne miejsca w których czytacie?


a swoją drogą, jak robiłem te fotkę, to ludzie musieli pomyśleć, że niezły maniak ze mnie, albo narcyz jakiś czy coś.

piątek, 30 grudnia 2011

Książkowego Nowego Roku!

Żeby na pewno do wszystkich życzenia dotarły zamieszczam je dzisiaj.

KSIĄŻKOWEGO NOWEGO ROKU 2012!
nic dodać, nic ująć!


i taka jeszcze prośba ode mnie i mojego kota, żeby jednak ograniczyć się z fajerwerkami. O wiele lepiej wyglądają te w książkach :)

obrazeczek pochodzi ze strony www.brimfulcuriosities.com

czwartek, 29 grudnia 2011

Rozkoszne 2

     Nie oceniaj książki po okładce! Każdy zna to przysłowie, większość stara się wedle niego działać. Nie oceniaj książki po tytule! Coraz więcej ludzi dochodzi do wniosku, że ta zasada jest równie ważna i równie słuszna. Bo wiadomo, że człowiek może się albo bardzo rozczarować, albo ominąć coś wartego uwagi.
     Czasami jednak zdarza się jeszcze inna sytuacja. Okładka i tytuł mówią nam "coś", jesteśmy przekonani, że właśnie owo "coś" przeczytamy i poznamy (wręcz chcemy to "coś" przeczytać, po to te książkę mamy!), ale okazuje się, że gdzieś tam, w zakamarkach, między literkami, chowa się jeszcze "coś innego", mało podobne do tego, czego się spodziewaliśmy. To "coś innego" nie rozczarowuje nas, ani nie jest lepsze, niż się spodziewaliśmy. To "coś innego" jest czymś innym.
     Brzmi mało logicznie?
     Jest sposób, żeby przekonać się o czym mowa. Czemu "coś" jest dobre, a "coś innego" też dobre? Czemu chcąc przeczytać "coś", jesteśmy zainteresowani czytając "coś innego"?
"Rozkoszne 2" jest odpowiedzią na nasze drobne rozważania. Antologia kobiecych opowiadań erotycznych, wydana przez wydawnictwo Replika, jest "czymś" bardzo dosadnym. Na okładce kobiece nogi, ubrane w uwodzicielskie pończochy i wysokie obcasy, skrzyżowane w odrobinę wulgarnym geście (gest wykonany nogami, oto coć niespotykanego!).
     Na okładce erotyka, rozkosz, pragnienia, adorowanie, uwodzenie, kochanie, cielesność, seksualna przyjemność. I do tego ta intensywna czerwień...
Aż wstyd wyciągać taką książkę w autobusie. Raczej puste mieszkanie, kilka świec i samotny wieczór. I to jest owo "coś, czego czytelnik się spodziewa. Nie zrozumcie mnie źle, nic złego w czytaniu takiej literatury, uważam wręcz, że raz na czas jakiś to wręcz obowiązek! Mimo to otwarcie tej książki wiąże się z delikatnym rumieńcem na twarzy.
     No ale w tej opowieści jest też miejsce dla "czegoś innego". Owo "coś inne" pojawia się po przeczytaniu pierwszej strony. Panowie, odłóżcie chusteczki! Ta książka ma drugie dno, w którym ugrzęźniecie na amen.
     Szesnaście oryginalnych spojrzeń na erotykę, szesnaście doświadczeń. Te szesnaście opowiadań, o których tak intensywnie krzyczy blurb, to szesnaście niesamowitych historii, które niekoniecznie łatwo się czyta. Owszem, są wciągające, pięknie napisane, różnorodnym językiem szesnastu autorów (w tym jednego pana!), ale zdecydowanie nie mają za zadanie stymulować naszego podniecenia!
     Są to przejmujące opowieści o kochaniu, o seksie, ale także o cierpieniu, samotności, niezrozumieniu. Historie kobiet upodlonych, kobiet niezaspokojonych, kobiet oszukanych. Właściwie pokazana jest przeogromna chęć do stworzenia normalnego, kochającego i stabilnego związku. Kobiety, które spotkamy w tych historiach, są wiarygodne. Jesteśmy w stanie utożsamić się z nimi i spróbować przeanalizować ich odczucia. Jest to niezwykle cenne doświadczenie, bo dzięki niemu możemy zrozumieć i zobaczyć co może się wydarzyć, czemu możemy zapobiec.
     Oczywiście momenty seksualne także się pojawiają, stanowią bogate tło do wydarzeń i uwypuklają przeżycia bohaterek. Delikatny, zmysłowy seks, ale również brudny i brutalny.
     Trudno powiedzieć coś o negatywnych stronach tej książki. Można by przyczepić się do sposobu opisywania świata przedstawionego w niektórych opowieściach. Można by powiedzieć, że sposób prowadzenia dialogów jest czasami zbyt naiwny i nienaturalny. Sęk jednak w tym, że nie ma to zbyt wielkiego znaczenia. Jest to bardzo dobry przykład na książkę, gdzie treść przysłania wszystko inne i staje się centralnym elementem.
     I nawet fakt sklejenia książki przestaje być istotny.





za te nietypowe przeżycia dziękuję wydawnictwu Replika oraz portalowi sztukater.pl
Mimo wszystko uznam to, za chęć sprowadzenia mnie na złą drogę :)

środa, 28 grudnia 2011

książkotrzymacz

No to skoro teraz wszyscy już się zatrzymali i nie ganiają za prezentami, czas kolejny raz spojrzeć przychylnie na wyposażenie naszych mieszkanek.
Na stronie www.design-milk.com znalazłam książkotrzymacz stworzony przez DBD Studio.
Nie ma na nim jeszcze książek, ale jestem przekonana, że sprawią one, że ten książkotrzymacz będzie wyglądał jeszcze bardziej oszałamiająco. Zgadza się?




Bardzo dużo uroku dodaje odpowiednie oświetlenie, ale wydaje mi się, że to wie każdy. Dodajcie jeszcze absolutnie wygodny fotel, na przykład taki:


ze strony www.polki.pl.
Dodałabym też jakąś lampę:





ze strony www.alejka.pl
i do czytania!

wtorek, 27 grudnia 2011

książkoopinia

i oto jest po świętach.
Należało się tego spodziewać. Mam nadzieję, że nikt nie jest zaskoczony.
Teraz choinka, która stoi w pokoju, wydaje się być odrobinę nie na miejscu, a świąteczna muzyka przypomina jedynie, że kolejny raz ucieszy nas dopiero za rok. Błysk lampek oznacza tylko tyle, że lada moment trzeba będzie je zdjąć.
Nikt nie powie nam już "Wesołych Świąt", pozostaje tylko czekać, na kolejną okazję.
Depresja poświąteczna i kąpiel w tonach jedzenia. Oto perspektywa na kilka kolejnych dni.
Ale okazuje się, że świadomi tego wszystkiego, i tak kochamy Święta.
Kochamy oczekiwanie, kochamy świąteczną gorączkę, kochamy niespodzianki i leniuchowanie.
Okazuje się też, że kochamy świąteczne, okazjonalne książki. Historie o Bożym Narodzeniu, opis świątecznych zwyczajów, powieści z Mikołajem w tle, świąteczne romanse i wszystko to, co poza grudniem, traci sens i zainteresowanie.
"Opowieść wigilijna" w czerwcu wydaje się kuriozalna, a do tego potęguje w nas uczucie tęsknoty za świętami, do których jeszcze pozostało tyle czasu.
Ale za to grudzień, bez tych wszystkich dodatków, jest pusty!
Ot co.

piątek, 23 grudnia 2011

Wesołych Świąt!

Moi Drodzy i Kochani Książkomaniacy,
jutro zapewne nie znajdę czasu, żeby napisać Wam wszystko to, czego chciałabym Wam życzyć.
Zrobię to zatem dzisiaj:

Zdrowych, Wesołych, Rodzinnych, 
Spokojnych i Radosnych Świąt Bożego Narodzenia!
Żeby świąteczna gorączka chociaż na chwilkę ustąpiła,
żebyście znaleźli czas na odpoczynek,
na ciekawe rozmowy o życiu,
na otwieranie prezentów (w kto akurat nie wątpię!)
oraz
na czytanie, czytanie, czytanie!


a tak już mniej uroczyście, życzę Wam i sobie dystansu do świata i natchnienia do pracy! Hej!

obrazek pochodzi ze strony www.bitrebels.com

wtorek, 20 grudnia 2011

książkoopinia

już od jakiegoś czasu chodzi mi po głowie jedna myśl: wszystko jest teraz internetowe, wszystko jest on-line, każdy ma komputer, laptopa, itd., itp. Zwróćcie uwagę, że nawet listy piszemy internetowo, kartki okolicznościowe wysyłamy internetowo. Wydaje mi się, że moje palce częściej dotykają klawiatury, niż ołówka, pióra, lub długopisu.
Czy może być to oznaką stopniowego zaniku pisma? Bo skoro przestaje ono być użyteczne, to po co je rozwijać, po co je ćwiczyć?
Myślę, że dobrym przykładem mogą być te nieliczne miejsca, gdzie pisać coś trzeba, typu banki, urzędy, poczty, i tym podobne. Tam w końcu trzeba coś wypełnić, trzeba coś podpisać (coraz mniej podpisów potrzeba w sklepach, przy płatności kartą). Jeśli ktoś z Was dawał coś komuś do podpisania widzi, że ludzi coraz trudniej rozczytać.
Gdy jeszcze byłam studentką, to powiem szczerze, że notowanie stawało się nie lada wyzwaniem. Co prawda nie takim, jak rozczytywanie kogoś od kogo pożyczało się notatki, ale równie uciążliwym. Szybkie pisanie, gubienie literek, bolący nadgarstek. Istna męka.
Czy jedynym ratunkiem dla nas jest rozpowszechnienie piękna kaligrafii i zainteresowanie konsumentów nietuzinkowością materiałów piśmienniczych? A może po prostu każdy z nas powinien mieć w torebce, lub kieszeni notatnik i od czasu o czasu zapisywać w nim swoje spostrzeżenia i przemyślenia? Nie tylko po to, żeby pamiętać, ale też po to, żeby umieć...

obrazek pochodzi ze strony www.kaligrafowanie.pl

poniedziałek, 19 grudnia 2011

nowość

Cogito ergo sum? A może cogito ergo NIE sum? Anna Pliszka, 29-letnia autorka, uważa, że raczej NIE sum. "Myślę, więc nie jestem" to tytuł jej debiutanckiej książki, wydanej przez Warszawską Firmę Wydawniczą.
Dowiecie się z niej jak na główną bohaterkę wpłynęła internetowa znajomość. Zobaczycie, jak wiele można powiedzieć, gdy ludzi dzieli ekran komputera i jak to może wpłynąć na realne życie.
Wszystko zmienia się wtedy, gdy internetowy znajomy nie chce się spotkać osobiście. Pojawia się pytanie, czy on w ogóle istnieje, czy może dziewczyna pisze sama do siebie?
Czytelnik postawiony jest w trudnej sytuacji, gdzie trudno ocenić co dzieje się na prawdę, a co jest wytworem wyobraźni dziewczyny, która stara się poznać samą siebie.
Dopiero ostatnie kartki książki rozwiążą zagadkę. Tylko nie czytajcie ich na początku i dajcie szansę bohaterce na odnalezienie sensu życia.

wtorek, 13 grudnia 2011

kiermaszowo, mniej książkowo

Już kiedyś pokazywałam Wam fotki z kiermaszu, który organizowany był w Plamie.
Kilka dni temu, po raz trzeci, odbył się świąteczny kiermasz. Cudów można tam było znaleźć co niemiara!
Kogo nie było, niech żałuje, albo niech już teraz szykuje się na kolejny kiermasz!
Na szczęście są zdjęcia, na których widać jakie skarby pojawiły się w Plamie.
Zapraszam do oglądania:












poniedziałek, 12 grudnia 2011

prezent, bo czemu nie!

jak wiadomo świat ogarnęła gorączka zakupowa. Prezenty, prezenty, prezenty, prezenty...
Nie powiem, że nie lubię kupować prezentów. Wręcz przeciwnie. Poszukiwania, rozważania, targanie kolorowych siatek i świąteczna atmosfera w sklepach nawet do mnie przemawiają.
Podczas pierwszej sklepowej wyprawy natrafiłam na cos takiego:


patrzę sobie i widzę małe książeczki.
Z zaciekawieniem udałam się wprost ku półce, na której stały i wzięłam jedną do ręki.
Oto, co znalazłam w środku:


mydełko!
czyż nie jest to rozkoszny prezent dla książkofila? Owszem, możecie skazać się na delikatne rozczarowanie, gdy wyda się, że książka nie jest książką, ale za to jak ładnie pachnie!

niedziela, 11 grudnia 2011

książkotrzymacz

grunt, to takie rozmieszczenie wszystkiego w domu, żeby zyskać jak najwięcej przestrzeni. Sztuką jest również poukładanie mebli w taki sposób, żeby nie zabierały nam witaminek, które daje słońce.
Dlatego ilekroć widzę półki na książki wkomponowane w coś, to z zazdrością je podziwiam.
Oto przykład ze strony createbeautifulrooms.net:

no i docenić trzeba też łatwy dostęp do literatury.
Oby tylko ktoś się nie zapomniał i nie zaczytał na schodach...

piątek, 9 grudnia 2011

od tygodnia już rok...

Drugiego grudnia minął rok, od kiedy prowadzę bloga. Dużo się u mnie pozmieniało.
Koncepcje ewoluowały, pomysły napływały. 
Zdarzały się momenty niesamowitego natchnienia i momenty przestoju. 
Natłok odwiedzających i nieliczni goście.
Prowadzenie bloga dużo mi dało. Przede wszystkim nowe, ciekawe znajomości, większą, książkową wiedzę.
A najbardziej lubię to, że mam się z kim dzielić moimi literackimi odkryciami i opiniami.
Dzięki, że mnie odwiedzacie i piszecie!


I dodatkowo dziękuję też moim dwudziestu czterem obserwatorom. Bardzo przyjemną jest świadomość, że są osoby, które chcą tu wpadać regularnie!

obrazeczek pożyczyłam ze strony www.allegrofun.pl

niedziela, 4 grudnia 2011

nowość

Co ja dzisiaj dla Was mam? 
     Otóż jest świeżutka książka, wydana przez wydawnictwo Akcent, o tytule "Ludzka miłość", a napisana przez Andreia Makine'a. Jednak niech nie zwiedzie Was tytuł, ta książka to na pewno nie kolejna romantyczna historia. 
     Tym razem czytelnik będzie miał okazję zobaczyć co to znaczy rewolucja afrykańska. Zobaczy czym jest okrucieństwo i niesprawiedliwość. Zobaczy jak silna może być miłość i nienawiść. 
     Bohaterem tej książki jest Eliasz Almeida, który będąc małym chłopcem widzi, jak Portugalczycy zadają brutalną śmierć jego matce, dlatego, że jej mąż był uczestnikiem walk o niepodległość u boku Lumumby.
     Zdezorientowany i zdruzgotany chłopiec postanawia przedrzeć się do ojca, by u jego boku walczyć o wolność ludu. 
     Od tego momentu zaczyna się jego rewolucjonistyczne życie, które zaprowadzi go na Kubę, do Moskwy i na Syberię. Pojawi się również kobieta, którą pokocha miłością absolutną, trwałą, ale i miłością trudną. 
     Wydawnictwo pisze, że jest to powieść wstrząsająca, ukazująca korupcję i egoistyczną walkę o wpływy w Afryce. Swojego pisarza przedstawia jako jednego z najpoczytniejszych francuskich pisarzy, którego książki przetłumaczono do tej pory na 30 języków. 
     Nie będzie to lektura łatwa, nie będzie to lektura, która wprawi nas w dobry nastrój, ale na pewno da nam do myślenia i wciągnie, dzięki porywającej akcji. 
     Jeśli chcecie się zmierzyć, wydawnictwo ma dla Was specjalną ofertę, dostępną TUTAJ.

Polecam ją dodatkowo dlatego, że patronują jej moje dwa ulubione serwisy: sztukater.pl oraz nakanapie.pl

sobota, 3 grudnia 2011

kartkopamiętacz

kartkopamiętacze...
ile ich mamy na naszych półkach, o ilu zapominamy w momencie skończenia książki.
Oto i one: uwielbiane i niezbędne:
ze strony www.roguejournals.com


szkoda tylko, ze zdecydowana większość tej zakładki jest schowana gdzieś tam, głęboko, między kartkami
Następny kartkopamiętacz pochodzi ze strony www.crookedbrains.net


no widzicie, jakie jest pole możliwości. Szalone kartkopamiętacze! Oby tylko się nie wygniotły na zapchanej półce, lub w torbie.
Kolejna strona to elsita.typepad.com, gdzie znajdziecie:


Tym razem ta ładna część jest na zewnątrz. Wygląda na cienkie drewienko, więc prawdopodobnie będzie trwała, albo trwalsza od tamtych poprzednich.
A może zajrzymy też tu: omiyageblogs.blogspot.com ?
Albo po prostu zobaczcie, co tam znalazłam


Na prawdę piękne laleczki, które mogą też po prostu leżeć na naszych biurkach i wyglądać ślicznie
No i na koniec, na stronie www.flickr.com, znalazłam:


Czyż taka książkowa zastawa nie wygląda interesująco? Oj tak!
Przebierać można wśród kartkopamiętaczy.

piątek, 2 grudnia 2011

z odwiedzinami w sklepie tanich książek

Grudzień!!
Jakie to cudowne!!
Uwielbiam ten miesiąc, uwielbiam Święta!!
No i dodatkowo zbliża się rocznica założenia bloga.
Tak na początek grudnia zaproponuję Wam stronę, na którą zareagowałam dużym uśmiechem. Może się przydać, zwłaszcza w przedświątecznej gorączce.


Na pewno każdy z Was mniej, lub więcej wie, co to są grupowe zakupy. Ktoś, kto chce coś sprzedać, proponuje to w niższej cenie (często do 50% zniżki). Jeśli znajdzie się określona liczba osób, które są zainteresowane zakupem, wtedy transakcja dochodzi do skutku i kupujący są bardzo zadowoleni, bo udało im się upolować okazję, a sprzedający dotarł do kolejnej liczby klientów (mniej więcej tak to działa, chociaż różne opinie krążą ostatnio o tego rodzaju zakupach. Lecz nie miejsce to i nie czas).
Ta strona jest w całości poświęcona książkofilom, bo możecie tam kupić właśnie książki!
Także zapraszam Was do śledzenia promocji! 
Nie wiem jak Wy, ale ja jestem zachwycona.
(do tej stronki dotarłam dzięki portalowi nakanapie.pl)

http://www.bookson.pl/