Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 31 stycznia 2011

Pożyczać, czy nie pożyczać? Oto jest pytanie!

Drodzy moi, dzisiaj zastanowię się razem z Wami czy warto pożyczać książki. Przychodzi do Was znajomy, widzi cały regał obładowany ciekawymi opowieściami, pięknymi albumami i porywającymi historiami. Przegląda, dotyka, kartkuje, czasem i wącha. Aż w końcu z jego ust pada pytanie: "Czy mogę to pożyczyć na tydzień?". Co wtedy? No bo niby w pożyczaniu książek nie ma nic złego, ale przecież ktoś może nie mieć takiego stosunku do słowa pisanego jak Wy, może mniej szanować okładkę, mniej troszczyć się o kartki. Dodatkowo książka może stać się jedną z tych skazanych na wieczne nieoddanie. No ale znowuż czy mamy w sobie na tyle siły, aby odmówić? Albo czy mamy na tyle odwagi, żeby powiedzieć: "Uważaj chłopku roztropku! Ta książka to cenna rzecz!"? No właśnie. Nie chcemy wyjść na żadnego Dziwoląga, który kocha książki bardziej niż przyjaciół! Ale nie chcemy też wyjść na Misia Rozrzutnisia, który ma tyle mamony, aby kupić kolejny egzemplarz, a już na pewno nie chcemy być Szaleńcem-Snobem, który ma po dwie takie same pozycje, jedną na wieczne nieoddanie, a drugą na czytanie (niech się rymuje, a co!).
Więc co? Pożyczać, czy nie pożyczać?

6 komentarzy:

  1. Ja na szczęście póki co nie miałam złych doświadczeń z pożyczaniem książek, z tego co pamiętam wszystkie w końcu do mnie wróciły i w stanie nie budzącym zastrzeżeń. Do tego za każdym razem, kiedy ktoś chce coś pożyczyć z mojej biblioteczki, nie posiadam się z radości i głowę napełniam świetlistymi wizjami, jak to ta właśnie pożyczona ode mnie książka wzbudzi w pożyczającym wielką czytelniczą namiętność i za moją sprawą świat zyska kolejnego mola książkowego. To prawie jak misja. Oczywiście wizja ta z reguły się nie urzeczywistnia, ale póki wszystkie książki do mnie wracają i nie mam powodów do ufności - pożyczam z nadzieją. Czas pokaże, czy tak będzie zawsze; wierzę w ludzi, ale mimo wszystko wydaje mi się, że to niemożliwe. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. no proszę :) cóż za optymizm :) cieszę się, że są ludzie w ten sposób myślący!

    OdpowiedzUsuń
  3. No to ja ci nie zaimponuję, bo nie jestem aż taką optymistką jak naia, może dlatego, że nauczyłam się tego na właśnej skórze i książkach. Wracały poniszczone lub w ogóle nie wracały. Moje przemyślenia zawarłam jakiś czas temu we wpisie na blogu, jeszcze pod bloxowym adresem tutaj - http://notatkicoolturalne.blox.pl/2010/07/Dobry-zwyczaj-nie-pozyczaj-Czyzby.html
    Więc się nie będę powtarzać. Krótko mówiąc, ja raczej nie pożyczam, chyba, że osobie, która ma takie samo podejście do książke jak ja

    OdpowiedzUsuń
  4. mamy więc optymizm, mamy zdrowy rozsądek. Czas na pesymizm :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo stara dyskusja, ale może kiedyś ktoś tu zajrzy przypadkiem, tak jak ja natknęłam się na ten wpis. Zatem po ponad trzech latach dodaję mój pesymistyczny głos w dyskusji. Jestem molem książkowym, który lubi mieć książki na własność, a najlepiej pierwsze wydania starych pozycji. Przez lata zgromadziłam spory księgozbiór, którzy znajomi traktowali jak publiczną wypożyczalnię. Nie lubiłam tego, ale kiepska asertywność nie pozwalał mi powiedzieć "nie". Przez około 20 lat wróciły do mnie może dwie książki, a kilkadziesiąt pzrepadło w wiecznym nieoddaniu. Kiedy prosiłam o zwrot, okazywało się, że książka jest gdzies tam w akademiku czy u jakiejś koleżanki, a moje prośba była odbierana jako upierdliwość. Kiedy pojawiło się Allegro, zaczęłam odkupować sobie stracone pozycje, po które znów zgłosili sie chętni na wypożyczenie. Z wiekiem nabrałam rozumu, wydałam sporo na Allegro, aż w końcu nauczyłam się asertywności. Trzeciego egzemplarza książki, którą komuś wypożyczyłam, nie będę sobie kupować!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po pierwsze bardzo mi miło, że przypadkiem natknęłaś się na ten wpis :) Zawsze to miło wiedzieć, że czasami owy "przypadek" działa na naszą korzyść :) A teraz chciałam podbić jeden wątek, który poruszyłaś, mianowicie fakt, że gdy upominamy się o swoje jest to odbierane jako upierdliwość. Sama spotkałam się z tym nie raz i przyznać muszę, że i mi zdarzyło się tak reagować. Czemu tak się dzieje? Nie lubimy wywiązywać się z umów?

      Usuń