Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 20 września 2012

Żona_22

     Największe szczęście dla czytelnika jest wtedy, kiedy książka jest jak czekolada. Smak czekolady jest oczywisty, słodki, przyjemny. Mało jest osób, które skrzywią się, gdy da im się spróbować czekoladę. Mogą nie chcieć jej jeść zbyt wiele, ale na pewno nie powiedzą, że sto razy bardziej wolą szpinak. Możliwe jest, że szpinak jeść muszą, ale czekolada to rozkosz. Oczywiście są ludzie, którzy nie przepadają za czekoladą, ale spójrzmy prawdzie w oczy, takie osoby znajdziemy zawsze i wszędzie i nie ma sensu się nad tym zbytnio skupiać, bo tylko zepsuje to nam zabawę. Więc jakie to szczęście, gdy książka jest jak czekolada! W oczywisty sposób dobra, aż trudno się nadziwić, że tak niewiele trzeba, żeby być aż tak zadowolonym. Od razu wiesz co jesz. Nie ma szans żaden wyrób czekoladopodobny. 
     Wspaniale jest czytać książkę, która jest jak czekolada. Elegancko zawinięta w czerwony papierek, nie twardy, tylko taki zwyczajny, miękki. Wygodny, bo czekolada sama w sobie jest duża, jak wyglądałaby z dodatkowym kartonem. Opakowanie jest odrobinę sklejone. Gdyby było szyte, to na pewno przetrwałoby dłużej, ale kogo obchodzi opakowanie, skoro w środku jest czekolada.
  Czekoladzie wiele nie trzeba, żeby była dobra. Wystarczy delikatny smak, taki idealnie skomponowany. Właściwie smak to styl czekolady. Skomponowana jest lekko, zgrabnie, nic dodać, nic ująć. Zresztą ta czekolada jest wyjątkowa. Nazywa się "Żona_22" i została skomponowana przez Melanie Gideon. Ta amerykańska pisarka stworzyła przysmak, który uzależnia. Wielopoziomowość tekstur jest zachwycająca. Możemy cieszyć się nim jak powieścią, jak rozmową mailową, czatem fejsbukowym, teatralnym dramatem i ankietą. Autorka przeskakuje z jednego stylu w drugi, nie pozwalając czytelnikowi na nudę, przedstawiając fabułę z wielu stron, aby można było głębiej w nią wejść. To jak smakowanie czekolady. Albo szybko, jednym gryźnięciem, albo powoli rozpływając się w ustach. 
     Ta czekolada nie jest czekoladą po prostu. Praktycznie każdy kęs niesie coś nowego. Zresztą na samym początku poznasz Czytelniku, 44-letnią kobietę. Główna bohaterka, Alice,  ma dwójkę dzieci, męża i psa. Prowadzi całkiem normalne życie, bez zbędnych niespodzianek. Dom utrzymany w należytym porządku, kariera reżysera w szkolnej grupie teatralnej, talent kulinarny średni, rozwój dzieci w normie, pożycie małżeńskie w stagnacji. Najczęściej wyszukiwane hasło w przeglądarce google: "szczęście w małżeństwie". Dokładnie w taki sposób trafia do grupy badań nad małżeństwem. Otrzymuje swój anonimowy nick "Żona_22", swojego prywatnego naukowca "Asystenta_101", zestaw pytań i absolutną, internetową anonimowość. Teraz pozostaje tylko zastanowić się nad odpowiedziami, przeanalizować początki małżeństwa i szczerze odpowiedzieć Asystentowi. Szkoda tylko, że na czas badania życie nie zatrzymuje się, tylko niesamowicie gna do przodu. 
     Czekolada ma nieskończoną ilość smaków. Aby się nie ograniczać Melanie Gideon serwuje nam całą paletę różności. Ilość wątków, przez które przyjdzie Ci Czytelniku, się przedrzeć jest ogromna. Alice ma przyjaciółkę, która poza tym, że jest adwokatem rozwodowym, ma też partnerkę, z którą tworzą bardzo udany związek. Alice ma również przyjaciółkę Bunny, którą zna z czasów, gdy była dramatopisarzem. Zresztą czego to Alice nie robiła. Poza pisaniem dramatów, które początkowo dobrze przyjęte, zostały odrzucone przez krytykę, która podcięła jej skrzydła, Alice pracowała również w firmie marketingowej, w której poznała swojego męża. Szefa… spotykającego się z piękną Heleną. Love story pełną parą. Pewnie dlatego ta konkretna czekolada zapakowana jest w czerwień. Poza tym są też problemy z dziećmi, sikający na łóżko pies, zadyszka podczas biegania, mąż, który jest, ale jednak go nie ma i Asystent_101, który zaczyna być coraz bardziej i intensywniej… Już zwykły mail nie wystarczy, Alice potrzebuje rozmowy, czatowania, szybkiej wymiany myśli, flirtu i docenienia. Wszystkiego tego, co Asystent_101 gotowy jest jej dać. 
     Ta czekolada jest uzależniająca. Gdy już sięgniesz po pierwszą kostkę nie możesz przestać myśleć o tym, jak cudownie będzie rozpocząć drugą. Trudno jest się do czegokolwiek przyczepić. Składniki, użyte do zmieszania tej słodkiej mikstury są najlepszej jakości. Wyważona fabuła, która raz poraża, żeby innym razem wprowadzić w przyjemny dryft. Uczucie wyrozumiałości i zrozumienia dla głównej bohaterki, do tego lekkie przymrużenie oka, gdy autorka pozwala Czytelnikowi uwierzyć, że będzie wiedział co się zaraz stanie. Ale Ty, drogi Czytelniku, czuj się przeze mnie uprzedzony i nie daj się tak łatwo zwieźć. Nie wierz jej do końca. 
     I chociaż nie będziesz płakać ze śmiechu, ani nie stracisz oddechu od ilości żartów, to gwarantuję Ci, że ostatni kęs będziesz chciał wydłużyć w nieskończoność, bo powiedz sam… kto lubi, gdy czekolada się kończy. 


Książkę do zrecenzowania przekazało mi Wydawnictwo Otwarte, za co serdecznie dziękuję!

2 komentarze: