Kilka postów temu deklarowałam polowanie na niepotrzebne książki. No to zaczynamy. Jakich książek mogłoby nie być? Na pierwszy ogień niech zatem idą te największe oczywistości. Małe książeczki dawane sobie nawzajem z okazji bycia mamą, przyjacielem, mężem, żoną, babcią, dziadkiem, człowiekiem, ble ble ble...
i powiem Wam tak, takie książeczki nie mają złej idei. To miłe dać komuś bliskiemu dowód naszych uczuć i przywiązania, ale czy na prawdę musi on tak wyglądać? Przede wszystkim książeczki te są bardzo drogie i zwykle lądują w koszu, lub gdzieś tam pochowane po najgłębszych zakamarkach w domu, lub po prostu dawane są jeszcze komuś innemu i tak zyskują status "przechodniego prezentu". Moim zdaniem są znacznie przyjemniejsze sposoby pokazania komuś, że nam na nim zależy. Nie trzeba od razu wydawać 20 złotych. W to miejsce kupcie doniczkowy kwiatek, albo zabierzcie kogoś na przyjemny spacer. Cokolwiek, byle nie napędzać spirali niepotrzebnych wydatków. A na koniec Wam powiem, że wydaje mi się, że takie książeczki wcale nie pokazują nic miłego. Wyprodukowane z kropkami, na których wypisuje się imię. Nikt z kupujących pewnie ich nawet nie czyta i sam nie wie co daje. Lepiej samemu coś naskrobać na papierze!
Zgadzam się w 100 procentach :-)
OdpowiedzUsuńO rany, dokładnie - u nas są przechodnie, bo i tak nikt w nich nie wpisuje dedykacji!
OdpowiedzUsuńjestem gotowa zaryzykować stwierdzenie, że sporo osób nie wie, że gdzieś tam, w czeluściach malutkich stroniczek, jest miejsce na dedykację.
OdpowiedzUsuńDorzucam "puste" książki o tytule "Wszystko, co mężczyźni wiedzą o kobietach".
OdpowiedzUsuńNawet na notes się nie nadaje, bo papier lichy.
tak tak! Idealny przykład wywalania kasy! Śmiech się kończy, puste strony zostają
OdpowiedzUsuń