Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 17 marca 2011

dziecięce czytanie

tym razem proponuję powspominać sobie co nieco. Przy okazji niedawnego sprzątania miałam okazję nie tylko uporządkować książki, które codziennie widzę na moich półkach, ale również i te, które gdzieś tam pochowałam, żeby zrobić miejsce dla nowych i tematycznie bardziej aktualnych. Ale jak powyjmowałam te moje wszystkie dziecięce książeczki, to aż mi się miło na sercu zrobiło. Te wszystkie obrazki, które oglądałam setki tysięcy razy, które uwielbiałam i te, których się bałam. Te niesamowite emocje, obudzone przez tak dobrze znane kształty, kolory i postaci. Niesamowite wrażenie. Można się absolutnie zatracić we wspomnieniach. Na przykład elementarz, z którego uczyłam się czytać. Taki stary, lekko zniszczony i porysowany kredkami jeszcze przez mojego maleńkiego tatę (no dobra, odrobinę też przeze mnie :) ). No i książeczką pod tytułem "Filik", zaczynająca się od wierszyka: "To jest Filik, kotek bury, ma wąsiki i pazury. Dobry jest ten kotek Filik, chce by wszyscy mleczko pili".
Disneyowskie opowiadania bożonarodzeniowe i "Siedem duszków tęczy", bajki Brzechwy wydane w formie ogromnej księgi z kosmicznymi obrazkami. Nie do opisania jest to uczucie wywołane dzięki książkom z czasów dziecinnych. Zgadzacie się ze mną? A może macie jakieś swoje ulubione dziecięce książeczki?

4 komentarze:

  1. "Siedem duszków tęczy"? Coś mi się kojarzy :) z takiego wczesnego dzieciństwa pamiętam też bajki Brzechwy, "Jak Wojtek został strażakiem" i bajki Jachowicza ze śmiesznymi ilustracjami - karykaturalne postaci o wielkich oczach i wielkich ustach, trochę się tego bałam, zwłaszcza że większość z tych wierszyków mówiła o karach, jakie czekają nieposłuszne i ciekawskie dzieci... Prócz takich klasyków było jeszcze sporo bajek, których tytułów już nie pamiętam, ale gdyby wpadły mi w ręce, poznałabym od razu. I też razem z siostrą znaczyłyśmy wszystkie książeczki swoimi wątpliwej urody malowidłami :)

    OdpowiedzUsuń
  2. "Siedem duszków tęczy" to książeczka opowiadająca o duszkach w różnych kolorach, które kolejno malują świat. Na koniec ztaje Indygo i dla niego praktycznie nic nie ma do pokolorowania. Jest bardzo smutny, ale na szczęśćie okazuje się, że zostały małe kwiatuszki :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Muminki. Mój tato czytał mojej mamie Muminki jak byłam w brzuszku. Stare wydanie 8 częściowe. W stanie zupełnego rozpadu. Książeczka, której się bałam najbardziej była z serii poczytaj mi mamo o fruwającej krowie. I rzeczywiście był tam taki jeden obrazek tej krowy jak latała. Obiektywnie koszmarny, niby nic a ja dostawałam histerii. Potem bardzo szybko zaczęto mi czytać Nienackiego, Niziurskiego i Chmielewską "Nawiedzony dom" ehh to były chwilę!:))

    OdpowiedzUsuń
  4. Muminki też miałam, chociaż muszę przyznać, żen ie traktowałam tego jak bajki dla dzieci. W wieku ok. 10 lat czekałam aż będę wystarczająco dorosła, żeby sięgnąć po tę magiczną pozycję. Tajemnicza miała, granatowo-czarno-biała książka z dzieciństwa taty...

    OdpowiedzUsuń