Posłuchajcie! W Nowym Jorku jest około 14 tysięcy budek telefonicznych. Jest to o tyle niewiarygodne, że Nowojorczycy mają aż 17 milionów telefonów komórkowych. I tu właśnie John Locke widzi możliwości, które dla innych nie są takie oczywiste. Dla niego, te budki telefonicznie, to okazja, żeby stworzyć coś w rodzaju biblioteki, lub punktu wymiany książek (podobna idea, o jakiej pisałam jakiś czas temu TUTAJ i odrobinę TUTAJ).
Oto jak taki czytelniczy dziwolądżek wygląda:
sami widzicie, że to całkiem ciekawe rozwiązania, które jest niezwykle pożyteczne. Od razu zaczynam zastanawiać się jak długo utrzymałoby się to w Polsce. Czy jesteśmy gotowi na takie otwarcie i pozostawienie książek na pastwę Ulicy? Czy książki dałyby rade przetrwać dłużej, niż 10 minut? Aż mam ochotę sprawdzić...
jak zwykle, ciekawe pomysły dostarcza designboom.com
Też właśnie wczoraj dokopałam się do tego newsa - zazdroszczę ludziom kreatywności, lotnych umysłów, nieograniczonośći!!!!
OdpowiedzUsuń