Co wolą Polacy? Nie wiem co, ale na pewno coś, bo według raportu Biblioteki Narodowej aż 56% z nas w 2010 roku nie zajrzało do ani jednej książki! To "coś", co nas od książek odciąga musi być na prawdę fantastyczne. Biblioteka mówi też nam, że zaledwie 12% Polaków przeczytało więcej niż 6 książek w roku. Miło należeć to tego niewielkiego procenta.
Tak czy inaczej okazuje się, że te przytłaczające dane zaszokowały nas, bo wszędzie piejemy o nich i ubolewamy. Na Facebooku powstała grupa, która chce pokazać światu, że raport może i jest prawdziwy, ale na pewno nie powtórzy się w roku 2011. Inicjatywa piękna, byleby za nią szło realne działanie. Jak w polityce...
No cóż, rozmyślając na temat tego niezaczytanego niżu doszłam o wniosku, że wkoło mnie na szczęście nie ma osoby, która nie zajrzałaby nawet do jednej książki w ciągu roku. Jest to co najmniej pokrzepiające. Mimo wszystko wydaje mi się, że skoro wyniki raportu są aż tak niskie, to może jednak warto zastanowić się jak zachęcić innych do częstszego sięgania ku książkom. Vat nam na pewno nie pomoże, ale myślę, że częste pokazywanie się z książką w miejscach publicznych, rozmowy o nich, wzajemna wymiana tych już przeczytanych pozycji, na zasadzie "wolnej półki". Przeczytałeś coś, nie chcesz już tego w domu, odkładasz na regał, który znajduje się na korytarzach przeróżnych instytucji (między innymi jest taki na Uniwersytecie Gdańskim), wybierasz stamtąd coś, czego jeszcze nie znasz i tak darmowa wymiana trwa.
A może Wy znacie jakiś ciekawy sposób na rozprzestrzenienie się książek?
A może nie widzicie problemu o którym krzyczy do nas Biblioteka Narodowa?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz