ten post w sumie nie ma na celu przekazania Wam nic konstruktywnego, poza że siedzę sobie teraz nad jeziorkiem i zajmuję się wszelkimi książkowymi czynnościami. Czytam, recenzuję, postuję (nie pomylcie z "poszczę"). Co widzę przed oczami? Bezchmurne niebo, błękitne jezioro, drewniany pomost, pełno ludzi w wodzie i poza nią, wyciąg narciarski i skaczących po wodzie narciarzy. Piękne słońce, opalone ciała i cała masa uśmiechniętych buzi. Czy potrzeba czegoś więcej, żeby z radością zanurzyć się w lekturze? W sumie przydałby się wygodny kocyk, kawałek cienia i zapach lasu. Najlepsze, że te trzy rzeczy również teraz mam. Dodajcie do tego kochanego męża i sielanka pełną gębą gotowa.
Chciałam dodać zdjęcie, ale mój internet nie jest aż tak wspaniały, więc musicie czekać do fotorelacji.
"Czytam, recenzuje, postuje (nie mylić z poszczę)...albo nie mylić z pomstuje:))
OdpowiedzUsuńW tych pięknych okolicznościach przyrody nic tylko zwariować ze szczęścia...ale już po weekendzie:)
Miłego wypoczynku:)
oj zdecydowanie był miły :)
OdpowiedzUsuńCzytaj, odpoczywaj i wracaj...
OdpowiedzUsuń