Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 15 maja 2012

paryskie czytanie, dzień trzeci

Trzeci dzień w Paryżu był już zdecydowanie bardziej wygodny. Wiedzieliśmy co gdzie jest, więc zupełnie swobodnie mogliśmy zaplanować wycieczkę. Z góry ustaliliśmy co jemy, więc nie trzeba było myśleć o tym o godzinie 20-ej, z pustymi brzuchami. 
Uznaliśmy, że najciekawszym miejscem o poranku będzie cmentarz Pere-Lachaise. Zresztą nie myliliśmy się ani trochę i w rezultacie spędziliśmy tam około 4-ech godzin. Zresztą był to czas bardzo specyficzny. Odrobina melancholii i zadumy lekko zmieszana z pewnym niepokojem, jaki wywołuje stary cmentarz, mogiły i niewiarygodna wprost ilość rzeźb. Ciekawość odrobinę zabarwiona dreszczykiem emocji, a wszystko to przez niesamowite historie poszczególnych nagrobków. Polowanie na znane groby i odkrywanie zupełnie nieznanych dzieł sztuki. Wieczne miasto w skoncentrowanej postaci. 
Podobny do cmentarza, na którym byliśmy drugiego dnia, tj. cmentarza Montmartre, ale zdecydowanie większy i bardziej tajemniczy. I chociaż wielu turystów omija Pere-Lachaise z braku czasu (zachęcam do wirtualnej wycieczki po cmentarzu, dostępnej TUTAJ), to ja jednak polecam zajrzeć tam, żeby poczuć to niesamowite "coś" (jeśli ktoś ma ochotę zobaczyć zdjęcia, jakie zrobiliśmy na miejscu, to chętnie prześlę co nieco na maila, wystarczy podać adres w komentarzu). 
Z oczywistych przyczyn księgarni tam nie znalazłam. 
Znalazłam je za to dalej i to w bardzo interesującym wydaniu. Wiemy już, że można kupić w marketach wszystko. Są takie z butami, ciuchami, narzędziami, jedzeniem, akcesoriami muzycznymi, itd. Ale czy wiedzieliście, że książki również mogą być potraktowane, jak zwykłe, codzienne towary? Zabierasz na wejściu kosz na zakupy i wędrujesz między półki. I chociaż wydaje się, na pierwszy rzut oka, że książki są pozbawione w ten sposób całej magii i czegoś wyjątkowego, to jednak człowiek zdaje sobie sprawę, że dla Paryżanina czytanie jest tak normalne, jak wszelkie potrzeby życiowe. Chwała im za to!





krajobraz miasta, z książką w tle...






każdą książką... :)



W drodze na sjestę w Ogrodzie Luksemburskim, natrafiliśmy na polski akcent niedaleko katedry Notre-Dame. Ciekawą rzeczą, jaką tam zobaczyłam, była polska gazetka z cała masą wskazówek "co, gdzie, kiedy i za ile". Polak we Francji się nie zagubi! 






a tuż obok aktywni policjanci:


jeszcze tylko zdjęcie z naszej sjesty. Oh, co to była za sjesta!


Już sami widzicie, że w Paryżu bez książki- jak bez ręki. Paryżanin musi mieć możliwość kupienia książki wszędzie. Dlatego również wzdłuż Sekwany znajdują się zielony budki, które oferują swoim klientom nie tylko obrazki i magnesy, ale również stare książki i komiksy. Wyglądają niezwykle malowniczo. Patrzcie:




Pierwszego dnia w Paryżu przechodziłam niedaleko angielskiej księgarni, której fotki już Wam pokazywałam. Wydała mi się ona tak bardzo przytulna, że wiedziałam, iż muszę tam wrócić. Koniecznie chciałam zrobić więcej zdjęć, żeby jeszcze bardziej przybliżyć Wam jej klimat. Okazało się jednak, że nie bardzo mogę moje zamierzenie zrealizować, ponieważ zdjęć robić nie było wolno. Nawet, gdy powiedziałam pani w księgarni, że to na bloga, że z Polski, że o książkach, że super, że się pochwalić, mimo wszystko usłyszałam "nie". Ale nie bójcie się! Nie zawiodłam Was i coś niecoś sfotografowałam! A jakże!
Żeby jednak nie działać wbrew tak uroczej księgarni, odsyłam Was na ich stronę internetową, gdzie zdjęć jest więcej, tak samo jak ekscytujących i cennych pozycji książkowych.





Dzień trzeci miał zakończyć się wizytą w Luwrze. Zresztą dokładnie tak się stało. Zmęczeni kolejnym długim spacerem i ogromem fenomenalnych miejsc i architektury, postanowiliśmy posilić się francuskimi bułkami i sokiem grapefruitowym (mój mąż nie rozróżnił pomarańcza od grapefruita na obrazku...) na placu, niedaleko szklanej piramidy, żeby z pełnymi brzuszkami udać się do muzeum i wdychać zapach wielowiekowych dzieł sztuki oraz jednodniowego potu tysięcy turystów (uf! jakie długie zdanie!). 
Książkomaniacy, oto co Luwr ma dla Was:




a po Luwrze późna kolacyjka i spanie


widzimy się dnia czwartego!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz