Uwielbiam jak okazuje się, że coś, o czym pisałam wcześniej znajduje potwierdzenie w rzeczywistości. W kwietniu mówiłam Wam, że książka kucharska to coś, co zapewne każdy ma w domu, co każdy w domu mieć powinien. Że ja, że moja mama, że mama mojej mamy, że milion razy kartkowana. Zresztą pisząc kwietniowy post miałam w ręku naszą starą "Kuchnię polską" i tak troszkę zbierało mi się na wspomnienia. A tymczasem już w czerwcu miałam przekonać się jak bardzo ta właśnie "Kuchnia polska" mnie rozweseli! otóż ja i mój mąż (!!!) dostaliśmy nowe wydanie "Kuchni polskiej" jako jeden z prezentów ślubnych. Jak ją rozpakowałam to fala ciepła zalała moje serducho i powiem Wam, że możecie się śmiać, ale poczułam początek jakiejś ważnej historii, jakiegoś ważnego etapu. Oto Tomek i ja zaczynamy razem nowe życie, budujemy rodzinę, a naszym orężem i narzędziem będzie znana wszystkim, przekartkowana i sprawdzona "KUCHNIA POLSKA"! Bezcenne.
ps. witam w lipcu wszystkich zaczytanych :)
Na temat moich kulinarnych perełek jak i innych smacznych tematów wypowiedziałam się już w poście docelowym, więc tutaj nie pozostaje mi nic innego jak życzyć wielu lat smakowania nowych potraw i odnajdywania tych ulubionych na kartach tej, jak widać specjalnej, dla Cienie książki :)
OdpowiedzUsuń:) jak tylko zrobię jakąś potrawę to zamieszczę zdjęcie. Daleko nie odejdę od tematu bloga, bo przecież to jedzenie z książki :)
OdpowiedzUsuńCzekamy na zdjęcie potrawy. Wspaniały pomysł na prezent ślubny. Jakże praktyczny i fajny. Bardzo lubię książki kucharskie. Internet na zawołanie pokazuje przepisy, ale książka to książka. Dla mnie ważne jets by książka kucharska miala ilustrację, bo lubię widzieć jak cos ma wyglądać.
OdpowiedzUsuńa z biegiem lat dojdą plamy po powstałych potrawach :)
OdpowiedzUsuńPiękniście to tak jak nowa cegiełka. Trafiona i nie jak głową w mur. Aneta, niektórzy nie lubią książek kucharskich dostawać na prezent tym bardziej ślubny (czyt, aluzje) ale jak ktoś ma takie podejście jak Autorka wpisu:)
OdpowiedzUsuń