przy okazji ostatnich wydarzeń, narodziła się pewna myśl. Do tej pory na wszelkie wyjazdy zabierałam całe tabuny książek. Wychodziłam z założenia, że przez kilka dni może mnie nawiedzić różny nastrój i warto być do niego przygotowaną. No ale do tej pory nigdy nie musiałam się martwić o wagę i pojemność mojego bagażu. Tym razem mogę zabrać tylko JEDNĄ książkę. Dosłownie JEDNĄ. No i pojawia się pytanie: jaką? Jaka książka będzie na tyle interesująca, że po kilkunastu stronach nie zacznę żałować, że jest absolutnie nudna, lub jest za smutna, lub jest za mało wciągająca, lub jest wciągająca i ciekawa, ale zupełnie nie odpowiada nastrojowi jaki akurat jest mi potrzebny?
Jak Wy rozwiązujecie takie problemy?
powiem Wam, że dzisiaj kupiłam Pratchetta i uznałam, że to będzie najlepszy wybór. Znam go, wiem co mi zaoferuje i bardzo mnie to cieszy.
OdpowiedzUsuńWybieram coś, co wiem, że mi się spodoba. Jakiś na przykład trzeci tom cyklu, gdy dwa pierwsze powaliły mnie na łopatki.
OdpowiedzUsuńw sumie racja, ja to wybrałam tym razem chyba osiemsetny tom Świata Dysku :)
OdpowiedzUsuńcoś wcześniej nieznanego ;) w końcu książka ma nam towarzyszyć w podróży :)
OdpowiedzUsuńno niby tak, ale jeśli to "coś wcześniej nieznanego" okaże się totalną klapą ?
Usuń