Łączna liczba wyświetleń

piątek, 2 marca 2012

czasem można najeść się książką

Kolejny spacer po Gdańsku i kolejna książkowa przygoda. Jak to człowiek długo nie musi szukać, ciekawe rzeczy same znajdują jego. Takie własnie refleksje nachodzą mnie w ten wietrzny wieczór. 
Także oto historia:
lekko zmęczona po pracy i zdecydowanie głodna, pojechałam odebrać męża (oj! jaka kochana żona! :) ).
Nie mogliśmy się zdecydować gdzie zjeść, co zjeść. Ogólnie w tyłkach się poprzewracało od dobrobytu. Tak czy inaczej brzuchy coraz bardziej burczały, więc trzeba było podjąć zdecydowane i konkretne decyzje.  Oboje uznaliśmy, że idealnym miejscem będzie niedawno przez nas odkryty (nota bene podczas wieczornego spaceru po Gdańsku) bar "Orient Express"
Skierowaliśmy zatem nasze kroki (a było ich dużo, bo zaparkowaliśmy straaaaasznie daleko) właśnie tam. 
Zamówiliśmy jedzonko. Tomek makaron z owocami morza (bleh! robale!), a ja makaron z kurczakiem. Zasiedliśmy przy oknie i z burczącymi brzuchami czekaliśmy na nasze skośnookie dania. Jakże wielkie było moje zdziwienie, gdy po chwili podeszła do nas kelnerka i powiedziała, że w ramach promocji ma dla nas....... ta da da da dam.... KSIĄŻKĘ!!!!!!
I sami łatwo możecie się domyśleć, tym mnie ujęła. Kocham to miejsce, kocham ten bar. Dają tam książki do jedzenia!
A na dowód- fotki:



i co Wy na to?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz