Łączna liczba wyświetleń

środa, 18 maja 2011

Miasto ślepców

Dzisiaj chciałam Was zachęcić i jednocześnie przestrzec przed książką autorstwa Jose Saramago "Miasto ślepców" (kolejny pisarz z mojej kolekcji noblistów). Jakiś czas temu, przed sylwestrem, postanowiłam, że czas nastał na przeczytanie jej. Wzięłam ją na wyjazd, wiedząc, że będę miała raczej mało czasu na skupienie się na niej. Jednak, gdy przeczytałam pierwszą stronę, wiedziałam, że nie stanie się nic tak wielkiego, co będzie  stanie odciągnąć mnie od tej książki. Była jak narkotyk. Nie chciałam jej czytać, nie chciałam wiedzieć co stanie się dalej, jednocześnie nie chciałam jej przerywać. Taki czytelniczy paradoks zdarza mi się niezwykle rzadko (ostatni raz miało to miejsce przy czytaniu "Naszej klasy" Tadeusza Słobodzianka).
Muszę przyznać, że Jose Saramago wybrał temat niezwykle pociągający, etycznie dwuznaczny i z ogromnym potencjałem. Oto w mieście, prowadząc samochód, mężczyzna nagle ślepnie. Nic nie widzi, poza okrutnie wyrazistą bielą. Błaga o pomoc, ale ludzie nie wiedzą co mu się dzieje, nie rozumieją jego tragedii. Lekarz nie jest mu w stanie pomóc, a osoba, która pomaga mu dojechać do domu jego samochodem, jedyne co robi na koniec to kradnie pojazd. Czy takie społeczeństwo przetrwa w monecie, gdy okaże się, że biała ślepota ma je całe zaatakować? Czy zamknięcie wszystkich ślepców razem pomoże uporać się z epidemią? Czy poświęcenie kobiety i żony, jedynej, która oprze się wszechogarniającej białości, pomoże bohaterom powieści Jose Saramago, wyrwać z makabrycznej rzeczywistości? Wreszcie, czy tak straszliwa epidemia jest w stanie usprawiedliwić odrażające i brutalne zachowanie ludzi? I jak daleko można się posunąć, gdy brakuje żywności.
Ta książka to fantastyczne lawirowanie między etycznymi normami, to psychologiczny obraz ludzi w sytuacji ekstremalnej, to urzeczywistnienie największych smutków i obaw ludzi. Pociągający, zgrabny i płynny język, do tego postaci wspaniale poprowadzone, utworzone z wielką starannością i dokładnością. Z perspektywy czasu nie jestem w stanie przypomnieć sobie ani jednej negatywnej opinii, poza niesamowitym rozbiciem, towarzyszącym lekturze tej książki. Niech za genialnością tej pozycji przemawia fakt, że na jej podstawie powstał film, jak również spektakl teatralny.
Chociaż nie jest to książka przyjemna, nie chcę jej przeczytać jeszcze raz, to powiem Wam z całą stanowczością, warto mieć ją na półce!

9 komentarzy:

  1. Ja tę książkę czytałem jakiś czas temu i bardzo mi się podobała. Myślę że warto do niej wrócić.

    OdpowiedzUsuń
  2. tzn muszę przyznać, że bardzo długo otrząsałam się z tych wszystkich scen w szpitalu i w piwnicy sklepu. Raczej nie chciałabym tego odnawiać. Ale uważam, że warto znać ksiązkę, która aż tak porusza.

    OdpowiedzUsuń
  3. Właśnie kończę to czytać... Ciekawa jestem zakończenia

    OdpowiedzUsuń
  4. Zgadzam sie całkowicie z Twoja recenzją.
    A żona lekarza jest dla mnie jedną z ulubionych bohaterek literackich :)
    Po tej lekturze bałam się nazajutrz rano otworzyć oczy!

    OdpowiedzUsuń
  5. dokładnie. To było coś takiego dziwnego. Jednocześnie chcesz i nie chcesz czytać. A jak myślałam o żonie lekarza, to zastanawiałam się czy ja potrafiłabym być taka wyrozumiała i czy potrafiłabym aż tak poświęcić się dla męża.

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie czyta się łatwo i przyjemnie, ale warto, to dobra literatura. Przeczytałam dobre kilka lat temu i nie żałuję.

    OdpowiedzUsuń
  7. Tak - to genialna książka! Też miałam coś w rodzaju Twojego paradoksu czytelniczego - przerażenie i ciekawość dalszego ciągu szły razem.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  8. Widzę, że nie tylko mnie tak ona oszołomiła. Muszę powiedzieć, że te wszystkie komentarze jakoś tak mnie pokrzepiają. Lubię jak ktoś czyta to, co ja, ponieważ jest tyle milionów książek, że wbrew pozorom dosyć trudno odnaleźć podobne opinie na temat jakiejś jednej malutkiej książeczki.

    OdpowiedzUsuń