Łączna liczba wyświetleń

sobota, 28 maja 2011

książkoopinia

Tym razem pytanie brzmiało:
"Wydania kieszonkowe. Lubisz, czy nie?". No i okazało się, że większość z Was ( a w głosowaniu udział wzięła oszałamiająca liczba 11 osób) nie przepada za kieszonkowymi wydaniami książek (chociaż mogło Wam chodzić również o inne kieszonkowe przedmioty). I muszę przyznać, że i tutaj mnie nie zaskoczyliście, ponieważ ja sama nie lubię takowych. Są za małe, najczęściej wydane jak najtaniej i jak najmniej starannie. Rozklejają się od początku. Są to właściwie takie książki do zniszczenia, bo na pewno nie do trzymania na półce i przekazywania kolejnym pokoleniom. Takie głupstwa wydawnicze, takie coś na chwilkę i z braku laku. A już najbardziej irytuje mnie, gdy wydawca postanawia nadrukować na okładkę cenę. Przecież nie ma nic ważniejszego niż cena na połowę okładki. Mówię Wam, estetyka przez duże E staje tutaj na głowie i podwija ogonki.
Rozumiem wszystkie zalety, że małe, że poręczne, że na wyjazd, że tanio, ale!!!!!!!!! Skoro estetyka może być przez duże E, to tak samo niech ma i ale. AAAAAAle!!

4 komentarze:

  1. Ja nie przepadam za wydaniami kieszonkowymi , a powodem jest zbyt mała czcionka....:-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Również nie lubię wydań kieszonkowych, a podręczność i niska cena niczego nie zmieniają. Mrówcza czcionka a do tego ta cena na okładce są po prostu rozbrajające i wystarczająco odstraszające ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Małą czcionka męczy wzrok, cena na połowę okładki działa odstraszająco i odpychająco jednocześnie... Zdecydowanie nie lubie takich wydań. Co najgorsze to błyskawicznie się niszczą.

    OdpowiedzUsuń
  4. o małej czcionce nawet nie pomyślałam, ale spotkałam się też ze słabymi tłumaczeniami, błędami i tym podobnymi.

    OdpowiedzUsuń