Łączna liczba wyświetleń

piątek, 10 grudnia 2010

świąteczne książki, prezentowe hity

Zbliżają się Święta i nie będzie to nic nowego, jak powiem, że zbliża się również świąteczne bycie w kropce. A kropka ta, tym większa im więcej ludzi trzeba obdarować, polega na braku pomysłu na wigilijny prezent. No bo najczęściej jest tak, że wszyscy wkoło wszystko mają, a jak nie mają to najczęściej czegoś, na co nas nie stać, więc trzeba kupić coś taniej, ale co, skoro oni wszystko mają, a jak nie mają to czegoś drogiego... i koło się zamyka. Kosmetyki, skarpetki, majciochy... wszystko to całkiem miłe i przyjemne, ale ile można. Człowiek myśli sobie, że może powinien być bardziej oryginalny i twórczy i szuka dalej. Zostają zatem ramki ze zdjęciami, świeczki, fizdrygałki, które stoją najczęściej na półkach i ogólnie rzecz biorąc się kurzą. Więc znowu trafiamy z pomysłem jak kulą w płot. Myślimy sobie, że stać na coś więcej, że przecież kultura, że może bilet do opery, do teatru, może jakaś książka? No właśnie! Książka. Wydaje się, że pomysł na prawdę interesujący. No ale to też nie tak do końca. Książek jest miliony. Miliony! Rodzajów książek też miliony. Miliony! No więc mamy trudny orzech do zgryzienia. No bo po co książka komuś, kto czytać nie lubi? Rozumiem, że idzie za tym wiara, że może zmienimy go troszkę, że kupimy coś takiego, co sprawi, że nagle stanie się on bibliofilem. Ale czy zdajemy sobie sprawę jaka to odpowiedzialność? No bo co kupić, żeby kogoś zainteresować, co kupić, żeby go nie zniechęcić, a jednocześnie pokazać, że ciekawa książka to niekoniecznie romanse i inne Grochole. To może jakiś poradnik? Tata lubi robić meble, to może kupimy mu poradnik o robieniu meble? Ale po co, on już to umie. Po co podróżnikowi książka o podróżach, a kucharzowi o kucharzowaniu? No i sprawa nie jest prostsza w przypadku osoby lubiącej czytać. Bo skoro lubi, znaczy, że coś wie, że sam szuka. Jest więc duża szansa, że kupimy mu coś co już ma, albo coś co miał, albo coś, czego mieć nie chce. No i nie ma gwarancji, że coś, co podoba się nam spodoba się i jemu.
Widać zatem wyraźnie, że z tymi książkami różnie bywa. Jak mówi ostatnio dużo ludzi w moim otoczeniu "ryzyk-fizyk".
Moja rada: ... hmm...Powodzenia :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz