lipiec zacznę od wesołych przechwałek, które zupełnie nie są związane z książkami (taka mała odskocznia). Otóż dzisiaj odkryłam, że moja dachowa (daszana :P) hodowla roślinek, zaczyna wydawać plony. Póki co są one maleńkie (nie licząc rzodkiewek, którymi zajadam się już od jakiegoś czasu).
Nie robiłam zdjęć wszystkiego, ale na naszym dachu mamy i wcześniej wspomniane rzodkiewki i pory, cebule, ogórki (które też już zaczynają przypominać siebie wyglądem), poziomki, papryczki, kalarepki. Wszystko w wersji mini, często jeszcze bez owoców, ale za to z dobrymi widokami na przyszłość.
Nie robiłam zdjęć wszystkiego, ale na naszym dachu mamy i wcześniej wspomniane rzodkiewki i pory, cebule, ogórki (które też już zaczynają przypominać siebie wyglądem), poziomki, papryczki, kalarepki. Wszystko w wersji mini, często jeszcze bez owoców, ale za to z dobrymi widokami na przyszłość.
A radość dzisiaj przysporzyły mi pomidorki, które teraz Wam przedstawię.
TADAM:
oj lipcu, tyle radości na sam początek? Co przyszykowałeś dla mnie na później?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz