Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 16 sierpnia 2012

filmowo...

Z różnych powodów nie mogłam dzisiaj spać. Uznałam więc, że nie ma sensu dłużej się męczyć i wstałam. Mimo wszystko jednak pozostałam odrobinę osowiała, więc zupełnie bezmyślnie włączyłam telewizor. A właściwie zaczęłam go oglądać, bo włączony był już szybciej (nie tylko ja nie mogłam spać). Musicie wiedzieć, że nie przepadam za filmami. Jestem fanką seriali i całego tego telewizyjnego syfu, dlatego właśnie unikam telewizora jak ognia, bo wiem jak mnie potrafi omotać. Dzisiaj jednak nie miałam siły oponować, ani na jego zły wpływ, ani na fakt, że nie leci żaden serial, tylko regularny film, do tego na kanale, którego nie oglądam nigdy!
Gdybyście więc zajrzeli do pokoju o godzinie 7-ej rano, zobaczylibyście mnie oglądającą film "Moje słowa, moje moje kłamstwa, moja miłość", w oryginale "Lila, Lila", wyreżyserowanego przez Alaina Gsponera. Siedziałabym zatem na kanapie, z miętową herbatą w ręku, całkowicie wpatrzona w ekran telewizora. Byłabym pochłonięta filmem, zafascynowana fabułą i podekscytowana faktem, że będę mogła się z Wami podzielić tym nieoczekiwanym zjawiskiem.
Bohater filmu jest kelnerem, który zauważa pewną dziewczynę. Zawsze z książką, spacerującą koło kawiarni, siedzącą w niej ze znajomymi. Postanawia z nią porozmawiać, więc gdy tylko nadarza się okazja, biegnie za nią do parku. Krótka rozmowa, odrobin niezręczna, do tego przerwana nadejściem innego adoratora dziewczyny, zdecydowanie bliższego jej sercu (przynajmniej w tym momencie). 
Dziewczyna studiuje literaturoznawstwo, więc ten drugi bardzo łatwo może jej zaimponować, mówiąc, że pisze książkę i w niedalekim czasie da jej do przeczytania. 
Tak się składa, że główny bohater kilka dni wcześniej w swoim mieszkaniu odnajduje maszynopis. Jest to powieść miłośna, przejmująca i porywająca. Czyta ją jednym tchem i głęboko zapada mu w pamięć. Gdy więc dowiaduje się, że dziewczynie imponuje pisanie postanawia przywłaszczyć powieść, przedrukowuje zapisane maszynowo kartki i daje jej do przeczytania.
Dziewczyna jest zachwycona i w ten sposób rozpoczyna się niejasna walka moralności, z silną potrzebą miłości. Gdy więc chłopak sprawdza, czy autor wydał tę książkę, czy żyje i w ogóle kto zacz, okazuje się, że wiele nie trzeba, aby nikt nie dowiedział się o literackiej kradzieży. Co więc się stanie, gdy autor się jednak pojawi?
Wbrew temu, co pisze HBO ten film nie jest komedią. Zresztą również i plakat zupełnie nie oddaje charakteru filmu. W wolnej chwili polecam!
A teraz wybaczcie... na HBO rozpoczął się kolejny film...

2 komentarze:

  1. Jakoś rzadko oglądam filmy, które nie byłyby anglojęzyczne. Chętnie sięgnę po ten film.

    OdpowiedzUsuń
  2. A, widziałam, tylko że jakoś tak od połowy i zastanawiałam się o co chodzi z tym rękopisem...oj dzieje się potem, dzieje...

    OdpowiedzUsuń