Łączna liczba wyświetleń

środa, 30 listopada 2011

Traktat o szczęściu

     Jak łatwo można zauważyć, książki, które mają charakter opowieści, historii, opowiadania, czyta się łatwiej, ponieważ czytelnikowi dozowana jest porcja informacji. Po kolei poznajemy jakieś wydarzenia, dodawane są do tego opisy i z chwili na chwilę śledzimy dalsze losy bohaterów. Książki takie stanowią integralną całość i jako całość są odbierane.
     Sztuką jest natomiast napisać książkę, która z założenia nie przekaże czytelnikowi opowieści, a mimo wszystko czytać się ją będzie bez wytchnienia. Sztuką jest napisać książkę, w której poruszy się najtrudniejsze zagadnienia filozoficzne i naukowe, a czytelnik odbierze je, jako dziecięcą igraszkę i przyswoi tak, jakby czytał książkę przygodową.
     Brzmi nierealnie? Może i tak, ale Jean d'Ormesson, oddając czytelnikowi, za pośrednictwem wydawnictwa Znak, książkę "Traktat o szczęściu", pokazuje, że nie ma rzeczy nierealnych.
     Czytelniku! Masz przed sobą traktat. Na pewno nie zwykłeś czytać traktatów, dlatego nie wiesz, czego się spodziewać. Ma on być o szczęściu, więc oczekujesz definicji uśmiechu i genezy zabawy. Okładka i blurb mogą Cię zwieźć. Delikatne kolory, kwiaty, kolibry i opinia Anny Muchy mogą sprawić, że uznasz tę książkę za coś mało poważnego. W końcu kto to widział, żeby traktaty opiniowała celebrytka.
     Niech Cię to wszystko jeszcze nie zniechęca. Na okładce jest dłoń, a na dłoni książka. Pójdźmy tym tropem i zacznijmy czytać...
     Początek może Ci sie wydać trudny, ponieważ jeszcze nie do końca wiesz, jak się ustosunkować do tego rodzaju literatury. Możesz nie wiedzieć o co chodzi, dlaczego ktoś coś do Ciebie mówi, co chce przekazać i czemu jest tam taki bałagan. Zastanawasz się też, czemu po kilku kartkach jeszcze się nie śmiejesz, gdzie to szczęście? Czemu w tej książce nie ma nic o uśmiechaniu się, za to wciąż ktoś szuka odpowiedzi kto, gdzie, po co i jak długo? Gdy pada pytanie "dokąd zmierzamy?", postanawiasz odłożyć lekturę. "O nie!", mówisz "Tylko nie takie banały!"... Nie możesz się bardziej mylić!
     Nie mogę napisać o czym jest "Traktat o szczęściu", poza tym, że jest o szczęściu. Przewodnicy starają się pokazać odwieczną walkę człowieka z pytaniami, z przestrzenią, z ciałami stałymi, astralnymi, ze sobą samym, z bogiem pisanym z wielkiej litery oraz tym pisanym z małej.
     Spotkamy się z opisem rzeczowym, konkretnym, reporterskim, ale również z opisem metaforycznym, nostalgicznym i retorycznym. Zresztą czytelniku, warto, żebyś wiedział już teraz: tej książki nie przeczytasz, tę książkę przemyślisz. Powiedz sam, jak często Ci się to zdarza?
     Ta książka to nie tylko "Traktat o szczęściu", to również cała literatura, którą aż chcesz przeczytać teraz, zaraz, bo wtedy będziesz w stanie zobaczyć i zrozumieć więcej. Nie ważne czy autor wyczerpał temat, czy tylko go delikatnie musnął, ważne jest co zrobił z Tobą czytelniku, jak nastawił Ciebie do świata i do jego pojmowania.
     Odważysz się przemyśleć książkę? 


Do myślenia pobudził mnie portal sztukater.pl oraz wydawnictwo Znak, za co ogromnie im dziękuję. 

1 komentarz:

  1. "Traktat o szczęściu" to bardzo ciekawa propozycja, ponieważ ta książka porusza nas do zastanowienia się nad naszą rzeczywistością i światem, jego prawidłami, tak aby poszukać w nim własnego miejsca i prawdy, a ta, jak zapewnia autor istnieje, jednak trzeba odnaleźć ją samemu.

    OdpowiedzUsuń