Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 10 czerwca 2013

a gdzie bilet?

Koniecznie muszę się z Wami podzielić moim małym smuteczkiem. Jechałam dzisiaj autobusem, więc uzbroiłam się w lekturę i oczywiście w bilet. Zwykle wyglądało to tak, że bilet (po skasowaniu) lądował w książce i potem radośnie służył mi za zakładkę. Dzisiaj chciałam zrobić dokładnie to samo, nawet już miałam taki odruch, wypracowany przez lata, aż tu niespodzianka! Moja lektura to książka załadowana do kindla... Oj... chyba na prawdę nie jestem gotowa na cyfryzację i komputerową kompaktowość. Ratunku!

aktualizacja: bardzo dziękuję wszystkim, którzy nie pozostali obojętni na moje małe biletowe załamanie :) Gorąco pozdrawiam!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz