Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 19 lutego 2013

Thorgal. Wyprawa do krainy cieni


Nie będę owijała w bawełnę i powiem Wam prosto z mostu, że kolejna książka, która opisuje przygody Thorgala, walecznego i tajemniczego wikinga, niezwykle wciągająca jest. 
Napisana została przez francuską pisarkę Amelie Sarn i świeci triumfy nie tylko jako powieść literacka, ale również jako historia komiksowa (fantastyczna zresztą i zdecydowanie ją polecam). 
W książkowe ramy zamknęło ją wydawnictwo Egmont. Dodało mroczną okładkę z połyskującym tytułem, potęgując wrażenie tajemniczości i dając zapowiedź czekających Czytelnika przygód. Nie na tym jednak koniec wydawniczego kuszenia. Żółtawe, szorskie kartki, duże litery, przejrzysty projekt stron i niespodzianki graficzne nie pozostawiają złudzeń, że nie wyjdzie się z księgarni bez tej pozycji. Ale w sumie nie ma czego żałować, bo książka należy do kategorii tych, które "połyka się" w jeden wieczór. 
Thorgal, dziecko gwiazd, przygarnięty przez władcę wikingów, ma za sobą wyczerpującą wędrówkę (powody jej podjęcia wyjaśnione są zapewne w poprzednim tomie "Dziecko gwiazd"), którą odbył wraz ze swoją ciężarną żoną Aaricią. Ma dosyć walki, przemocy, chciwości i ciągłęgo dążenia do władzy otaczających go ludzi. Chce wieść spokojne życie w odpowiednim miejscu na wychowanie swojego nienarodzonego jeszcze dziecka. Gdy dociera do niewielkiej wioski szybko zyskuje przyjaźń mieszkańców, a Aaricia wreszcie odnajduje spokój. Wreszcie jest szczęśliwa, u boku mężczyzny, którego bardzo kocha (dodam, że wątek miłości Thorgala do swojej żony jest bardzo elektryzujący. Nie ma w nim zbyt wiele erotyzmu, ale stworzony jest w bardzo sugestywny sposób, taki, aby Czytelnik nie chciał niczego innego, tylko tego, aby tych dwoje było razem). Nie spodziewa się więc, że kłamstwo 16-letniej dziewczyny, nieszczęśliwie zakochanej w jej mężu, może mieć takie katastrofalne skutki. Bogowie postanawiają  zamącić w życiu Thorgala i Aarici, łącząc chęć zemsty młodej Shaniah z ucieczką więzionego przez Shardara (bezlitosnego i brutalnego władcy Brek-Zarith) prawowitego następcy tronu Galathorna. Fałszywe oskarżenie sprawia, że Thorgal zostaje pojmany, jako wspólnik zbiega. Od tego momentu, niesamowita ilość wątków nie pozwoli już oderwać się od lektury. 
Książka skonstruowana jest w taki sposób, aby Czytelnik był na bieżąco z wieloma odnogami akcji. Autorka przeskakuje z miejsca na miejsce, z bohatera na bohatera, jednak robi to w tak zgrabny sposób, że nic ważnego nie umyka. Język powieści jest na tyle prosty, aby lektura nie przysparzała problemów, i na tyle bogaty, aby bardzo łatwo rozruszać wyobraźnię odbiorcy. Właściwie to Czytelnik jest zgubiony. Obrazy zaczynają wirować, postaci idealnie rysują się w głowie, powstają fenomenalne i zatykające dech w piersiach kadry. Wszystko w głowie, wszystko dzięki Thorgalowi. I najgorsze jest to, że oto mija drugi dzień, od kiedy książkę tę mam w ręku, a ja już ją skończyłam czytać… O  święta niesprawiedliwości. 


Za wciągającą lekturę i głód po, dziękuję portalowi sztukater.pl i wydawnictwu Egmont

2 komentarze:

  1. Ja odniosłam zupełnie inne wrażenie - dla mnie ten tekst był mdły, pisany w pośpiechu, jakby ramowo, bez zagłębiania się w akcję. Nie było tam prawie opisów, nie było emocji, które w wydaniu komiksowym kipiały w obrazkach. Spodziewałam się po tej książce wybuchu, a okazała się dla mnie niewypałem.
    Wydanie - owszem, też mi się podobało - i tylko tyle...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. muszę powiedzieć, że rozumiem te zarzuty i pewnie przy innej książce też byłby to dla mnie ogromny minus, ale w tym przypadku jestem tak wypełniona komiksowym klimatem Thorgala, że prosty język był pewnego rodzaju pomostem. Zamieniłabym te wady na zalety.

      Usuń