Łączna liczba wyświetleń

piątek, 22 listopada 2013

książkotrzymacz

Oto lokacja, w której mogłabym się znaleźć już! Raz... dwa... trzy... JUŻ! Taki mam nastrój, takie mam pragnienia. JUŻ!


JUŻ! Ze strony www.weheartit.com

czwartek, 7 listopada 2013

książkomeble i książkotrzymacze skąpane w designie

Internet nie zawodzi, a przede wszystkim nie zawodzi ludzka kreatywność i chęć tworzenia. Zawsze można liczyć na garść inspiracji i radość dla oka. Mam dla Was książkomeble:

ze strony www.theluxhome.com bardzo interesujący stolik


książki aktualnie czytane pod ręką. U mnie piętrzą się na podłodze, a tu proszę. Organizacja, ład i estetyka. Pięknie!
Na stronie www.toocool2betrue.com odrobina czytania i ruchu, żeby nikt nie mówił, że trzeba się poruszać, a nie wiecznie siedzieć i czytać:


na forum.xcitefun.net trafiłam na coś w rodzaju stołu z kartkopamiętaczami. Przyznaję, że całkiem to cudeńko praktyczne:


www.distroarchitecture.com prezentuje bardzo przejrzysty projekt, który zdecydowanie do mnie trafia. Niby mebel, a jednak nie...


na www.funcage.com bardzo ciekawa zabawa książek i światła:


i na koniec, żeby nie przesycić Wam książkowego piękna, prezentuję dywan ze strony indulgy.com:


wtorek, 5 listopada 2013

czytanie, a jedzenie

Na stronie www.freshome.com znalazłam taki oto wynalazek specjalnie do kuchni:


Wydaje mi się nawet, że już kiedyś go Wam prezentowałam. Nie ma to jednak znaczenia, bo dzisiaj będzie on tylko wstępem do przemyśleń dotyczących kuchni i książek, a konkretnie jedzenie i czytania. 
Mimo to, że jedzenie jest zdecydowanie zdominowane przez telewizor, to zdarzają się ludzie, którzy nie są w stanie nic przełknąć jeśli przed nimi nie leży książka, lub gazeta (do tej kategorii zaliczmy też wszelkiego rodzaju czytniki). I chociaż mama zawsze powtarzała, że jedzenie powinno być czasem dla rodziny na rozmowę (mówiła też coś o niemówieniu z pełnymi ustami... hmm...), to naprawdę wolę zająć czymś swoje oczy, a ustom dać pole do popisu w zakresie przyjmowania kalorii. 
Pytanie moje, rozterka moja, przemyślenia moje, odnoszą się głównie do tego, że jedzenie bywa kapryśne i nie zawsze decyduje się na przebyci drogi od talerza do buzi zupełnie spokojnie i pokornie. Wręcz przeciwnie, najczęściej lubi prysnąć, spaść, ześlizgnąć się, kapnąć i robić to wszystko, na co pozwala roztargniony i zaczytany głodomor.
I tak jak telewizor (zakładając, że oglądamy go z bardzo bliska i znajduje się na terytorium potencjalnego zagrożenia), a także czytnik mają to do siebie, że ściereczka zwykle załatwia sprawę, tak z książką nie pójdzie już nam tak lekko. I potem musimy użerać się z plamami, które ani myślą odpuścić i dać spokój naszym przepięknym woluminom. 
I zaufajcie mi, jakkolwiek pasjonujące jest odkrywanie co tatuś jadł, jak czytał "Trzech muszkieterów" i o jakiej porze dotarł do każdego fragmentu, to mimo wszystko zdecydowanie lepiej jest skupić się na samej fabule, niż kulinarnych didaskaliach. 
Może więc warto odstawić książkę na czas posiłku i albo czytać gazety, które o wiele mniej miejsca zajmują w czytelniczych sercach, albo może dać wygrać temu nieszczęsnemu TV? No i na koniec możecie spróbować też porozmawiać z rodziną. Będzie to okazja, aby każdy każdego wysłuchał, bo proces rozdrabniania jedzenie będzie tu idealnym stymulatorem. 

sobota, 2 listopada 2013

jesienią nad wodą

Inspirujące spacerki to moja specjalność. Uwielbiam w każdej postaci (tym razem niestety bez kawy w ciepłym kubeczku, ale i tak bardzo przyjemnie) i w każdym miejscu. A już jak mam potem komu pokazać fotki (Wam :) ), to już zupełnie cudownie. 
Oto kilka obrazków, które czekały na nas podczas spaceru po plaży w Chałupach (zdecydowanie polecam wybrać się tam poza sezonem i odkryć piękno wyludnionych plaż):











piątek, 1 listopada 2013

e-bookowa nowość

Pamiętacie wywiad z Agnieszką Korol, który przeprowadziłam ponad rok temu? Bardzo przyjemna rozmowa, która jak dla mnie, mogłaby nie mieć końca. Tym bardziej więc spieszę powiedzieć Wam, że Agnieszka, we współpracy z wydawnictwem RW2010, wydała książkę (w formie e-booka), która niejako zapoczątkowała jej przygodę z pisaniem. Mowa oczywiście o Leksykonie Smoków, czyli niesamowitej gratce dla każdego dziecka. 
Tak oto wydawnictwo chwali się swoim nowym nabytkiem:
"To poradnik dla podróżników zbłąkanych w Krainie Smoków (która nas zewsząd otacza). Znajdziecie w nim charakterystyki poszczególnych rodzajów smoków, a także wskazówki, z którymi osobnikami można się zaprzyjaźnić, a które należy omijać szerokim łukiem. Leksykon smoków jest pięknie ilustrowany przez Jolantę Jaworską. Polecamy go zarówno dzieciom, jak i dorosłym. Najlepiej czytajcie go razem, komentując na bieżąco i dzieląc się wrażeniami. Bo każdy z nas kiedyś spotkał smoki"
Na stronie wydawnictwa dostępne jest demo, które pozwoli Wam liznąć zaczarowanego świata.
Zresztą powiem Wam, że niedługo sama się przekonam jak on wygląda i ile tych smoków stanęło na mojej drodze. Obym tylko potem nie bała się zasnąć...