Łączna liczba wyświetleń

środa, 31 lipca 2013

książkotrzymacz dla dzieciaczków

Najlepsze w lato są kolory. Radosne, wesołe i kolorowe kolory. Nie ma bardziej kolorowych kolorów, niż te, które w swoich pokojach mają dzieciaczki, stąd dzisiaj pokażę Wam bejbikowe książkotrzymacze :) Aż miło popatrzeć:

szałowy wieloryb ze strony www.inhabitots.com. Z takim uśmiechem nastawi pozytywnie każdego :)


ze strony www.napaapa.com równie milusińskie drzewko

szałowy domek ze strony www.allrakse.com. Pewnie to rodzice robią tam regularne porządki :)



strona www.outblush.com proponuje odwrócone filiżanki. Kolorowo :)


na stronie www.decorfeed.com znalazłam coś, co z powodzeniem mogłabym wstawić i do siebie do pokoju:


strona www.ohua88.com prezentuje całkiem przyjemny porządeczek, który jednak wymagałby od tatusiów bardzo dużo wiercenia w ścianie. Ale cóż, czego się nie robi dla maluchów:


mają jeszcze taką półkę, którą zawsze chciałam mieć. Z miejscem do siedzenia i przechowywania wszystkich swoich skarbów. Dodajcie do środka okno i jesteśmy w niebie:


a już na koniec słodki słonik ze strony www.houzz.com


prawdziwie kolorowe kolory... :)

sobota, 27 lipca 2013

plażing smażing, czyli co książka na to...

Wywalono mnie na plażę. Żeby posiedzieć, poopalać się. Bo przecież przyjemne słońce i na pewno nie będzie przeszkadzać ci pełno ludzi, którzy bawią się w koło, krzyczą i rzucają piaskiem. No więc zaufałam moim przewodnikom i wylądowałam na plaży. Na szczęście miałam co robić, bo najpierw śniadanko (pyszna bułka i pasta z łososia), a potem poznawanie książek, które akurat (o szczęśliwy zbiegu okoliczności) przyszły do mnie z okazji kolejnej dawki recenzowania. 
Od tego momentu pobyt na plaży okazał się całkiem przyjemny i nie doskwierało już mi tak bardzo palące słońce. Doszłam nawet do wniosku, że całkiem mi dobrze. Intensywnie, ale dobrze. No i oczywiście cokolwiek by się nie działo, to zwykle jest tak, że bryza od morza wynagradza wszystko :)








wtorek, 23 lipca 2013

spakowani? to w drogę!

Na ulicy można zobaczyć wszystko, ale nie wszystko aż tak raduje moje serce:




podręczna biblioteczka jest, najważniejsze przedmioty gospodarstwa domowego są. Ruszamy zatem! Wszędzie zaparkujemy :) 

piątek, 19 lipca 2013

Jeszcze o miłości


Tom pierwszy poezji Bogdana Adama Chmielewskiego opatrzony jest płomienną okładką (zbyt łatwo się niszczącą niestety) i napisem "poezja, którą da się czytać". I rzeczywiście, trudno się nie zgodzić z tym stwierdzeniem.
Autor skupia się przede wszystkim na miłości i na wszelkich jej obliczach. Opowiada o wspólnej starości, o uczuciu, które nie opiera się pokusom, o pozytywnych emocjach wywołanych stanem miłosnego upojenia. Przybliża czytelnikowi przeżycia kogoś, kto czeka na dotyk ukochanej osoby i tego, kto aktualnie go zaznaje. Skupa się na pozytywnych stronach zakochania, nie zapominając jednak o tym, że miłość bywa ślepa, że czasami zdarza się brak jej odwzajemnienia, lub, że czasami ukochanej osoby może po prostu zabraknąć. 
Bogdan Adam Chmielewski zdaje się znać wszelkie odcienie miłości (można odnieść wrażenie, że część z nich pochodzi z osobistych przeżyć autora, na co wskazywać mogą dedykacje, znajdujące się przy niektórych utworach) i chce podzielić się nimi ze światem. 
Należy postawić pytanie jak bardzo jest w tym wszystkim przekonujący. Zatem na wstępie przyznam, że wiersze napisane są w bardzo przystępny sposób i rzeczywiście da się je czytać bez wiekszych (częstych w poezji) utrudnień, które najczęściej powoduje bujna wyobraźnia autora,wyrzucając niezliczoną ilość metafor i porównań. Chmielewski używa prostego języka, który trafić może do każdego, obywa się bez wszędobylskiego patetyzmu. Jego wiersze są skoczne, melodyjne, rytmiczne i niesamowice pozytywne. Nawet te, które opisują negatywną stronę miłości, pełne są nadziei i zrozumienia. W magiczny sposób autor odnajduje światełko w najciemniejszym nawet tunelu. 
To, co może czytelnika razić to pretensjonalne i czasami dające się odczuć jako wymuszone, rymy. Wtrącone do wiersza "Dzwonek polny" czereśnie, tylko po to, aby zrymować się z pieśniami, delikatnie wyprowadzają z równowagi. Gdy do tego doda się często zestawiany rym, o pannach, które za mundurem szły, to już zupełnie mogą opaść ręce. Pospolite i mało odkrywcze nie są mocną stroną autora (mimo tego, że rymują się bardzo dzwięcznie, co uznaję za duży plus). Nie pomagają im też wyświechtane związki frazeologiczne i utarte zestawienia jak "piękny maj", czy "niezdobyty zamek", a myślę, że wielobarwna i wielowymiarowa miłość da się opisać na kilkadziesiąt nowych sposobów, które mogą zaskoczyć czytelnika. Nie ma sensu powielać tych użytych już tysiące razy. 
Czytając wiersze Chmielewskiego można odnieść wrażenie, że idealnie spisałby się w poezji dziecięcej, bo ważki temat, jakim jest miłość, odrobinę spłyca. Natomiast lekkość, z jaką formułuje kolejne zwrotki i wiersze, konsekwencja w budowie utworu lirycznego i jego symetria mogą być bardzo dużym atutem, przy opisywaniu skowronków, krasnoludków i księżniczek, dla młodszego grona czytelników. Myślę, że to droga, którą Chmielewski powinien poważnie rozważyć i pogłębić swój dorobek w tym kierunku. 
I chociaż czytając jego wiersze nie wspięłam się na wyżyny literackich doznań, to muszę docenić melodyjność utworów i pokłady weny, które pozwoliły zapełnić autorowi 100 stron książki. Dla chcących szybciutko i lekko przebiec po odcieniach miłości pozycja wymarzona. 


za książkę dziękuję portalowi sztukater.pl oraz Warszawskiej Firmie Wydawniczej

piątek, 12 lipca 2013

książkotrzymacz

A co powiecie na taką półkę:




jej odsłonę znalazłam na kilku stronach (www.selectism.com; www.hypebeast.com; www.random.us) i muszę powiedzieć, że wywarła na mnie całkiem pozytywne wrażenie, bo nawet pełna książek rzeczywiście da się czytać. Tylko czy na pewno zniosłaby towarzystwo innych mebli? Oceńcie sami. 

czwartek, 11 lipca 2013

starocie w Augustowie

Wyprawę do Augustowa i książkowe poszukiwania już Wam opisałam jakiś czas temu (możecie poczytać i pooglądać TUTAJ), jednak Augustów to takie piękne i urokliwe miejsce, że za każdym razem, gdy tam jestem, mogłabym dodawać coś nowego. 
I tak tym razem mam dla Was odrobię książkowych znalezisk z targu staroci na augustowskim rynku:



Chociaż zdecydowanie większym powodzeniem cieszyła się biżuteria, to jednak można było nacieszyć oczy kartonami pełnymi lektury :) Szkoda, że ograniczam ilości kupowanych woluminów, bo inaczej kto wie ile z tych kartonów pakowałabym do samochodu!