Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 27 stycznia 2013

przecenowe ryzyko

Piszę o tym, ponieważ ostatnio sama stałam się ofiarą owego tematu. Mowa o szale książkowych przecen, który chociaż pozornie brzmi jak marzenie, to jednak obfituje skutkami ubocznymi, które aż kolą oczy. Oczywiście cudownie jest kupić kilka książek taniej, lub nawet w cenie jednej. "1 + 1", "3 za 2" i te inne matematyczne obietnice ściągają czytelników do księgarni. Jak dodacie do tego przeceny mebli, to już na pewno jesteśmy w niebie. 
Szkoda tylko, że poza ogromnymi bilbordami, reklamami w radiu, ulotkami, notatkami i innymi krzykaczami, możemy spotkać te potworne naklejki. Zły to pomysł, aby oklejać książkę! Bardzo zły! Rozumiem, że trzeba jakoś oznaczyć te, które są przecenione, od tych, które przecenione nie są, ale księgarnia z założenia książki kocha, niech więc nakaże swoim pracownikom utrzymywanie porządku. O wiele lepsze to, niż niszczenie okładek! Bo nie zawsze naklejka chce z nami współpracować i schodzi jak po maśle. Czasami zostaje kawałek, lub wręcz odrywa się kawałek, co już zupełnie jest nie do pomyślenia. Pół biedy, gdy okładka jest śliska i powleczona warstwą ochronną, wtedy możemy uniknąć zniszczenia. Jednak, gdy jest po prostu papierowa, narażona jest na uszkodzenie. A wszystko w imię niższej ceny! Auć! 
Sami widzicie, że powód do oburzenia jest całkiem duży i zatruwa mi radość z kupienia dwóch książek (i to jakich) za 30 zł. Miejmy nadzieję, że nie narazimy się na zemstę woluminów... 

piątek, 25 stycznia 2013

zimową porą

w Gdańsku temperatura krąży wokół 10 stopni Celsjusza na minusie. Mroźno, ale jak zawsze pięknie. Nie dziwi to nikogo, wszak stare miasta mają tę magiczną cechę. Chcę Wam pokazać fotki, które udało mi się pstryknąć rozładowującym się telefonem:



Mam zmarznięte nogi, ale było warto. Oj, warto...

:)

Kochanie! Widziałaś moje książki?


obrazek ze strony adairsmodernlife.blogspot.com

czwartek, 24 stycznia 2013

kartkopamiętacze

Jeśli nie ma nastroju na czytanie, trzeba starać się go zwabić. Najlepiej sprawdzają się wtedy interesujące kartkopamiętacze. Oto kilka z nich:

ze strony pimtim.wordpress.com odrobina świeżości, w tej bielutkiej zimie


coś jest w takich skromnych, delikatnych zakładkach.
Dalej mamy coś dla tych, którzy koniecznie muszą tworzyć notatki podczas czytania, a nigdy nie mają czym (ze strony blog.shoplet.com):


pewnie nie trudno odgadnąć, że najbardziej podoba mi się ta pierwsza, zielona. Na szczęście pozostałe kształty nie są nazbyt przekombinowane.
Ciekawie ubarwić nasze półki z książkami może kolejne znalezisko, ze strony www.designboom.com:



Musicie przyznać, że wygląda bardzo ciekawie.
Bardzo podoba mi się również kolejna zakładka, ale nie jest raczej mobilna i potrzebuje odrobinę więcej miejsca. Jej największą zaletą  jest efektowność i efektywność. Skutecznie i z przytupem, ze strony www.flavorwire.com:


na podobnej zasadzie działa kartkopamiętacz ze strony littlegoytre.wordpress.com:


chociaż muszę powiedzieć, że podoba mi się zdecydowanie mniej.
Na sam koniec mam dla was zakładkę ze strony thedesignhome.com. Ta zakładka również jest pewnego rodzaju meblem. Nie tylko pamięta gdzie skończyliśmy czytać (wiedza, którą trudno utrzymać), ale również może pomóc nam, gdy nastaje mrok:



jest idealna, gdy czyta się więcej, niż jedną książkę naraz. Jedna pomaga w czytaniu drugiej. Taki książkowy team work.
Co Wy na to?

sobota, 19 stycznia 2013

książkotrzymacz

Absolutnie genialne rozwiązanie! A jakie estetyczne:


Właściwie nie wiesz, czy to jeszcze półka na książki, czy już dzieło sztuki. Podlegające nieskończonej interpretacji i zniewolone przez wszechobecną mobilność. Jestem zachwycona.

znalezisko ze strony http://freshome.com

środa, 16 stycznia 2013

książki są wszędzie, literalnie wszędzie!

Nazwijcie mnie szaloną, ale książki na prawdę są wszędzie. Wiem, że mówiłam już to nie raz, ale one po prostu są wszędzie. Ostatnio wpadłam na nie w sklepie odzieżowym (!!!). Popatrzcie:



można ją zakupić i jest to album z modą. Wydany bardzo estetycznie i z całkiem niską ceną. Kto wie...

sobota, 12 stycznia 2013

bookcrossing

Zjawisko bookcrossingu, czyli książkowej wymiany w miejscach publicznych, zatacza coraz szersze kręgi. Co prawda ostatnio słychać, że pomysł ten w tramwajach nie wypalił, bo książki zostały skradzione (podobnie jak siatki, w których były), ale pierwsze koty za płoty. Mimo wszystko zawsze podchodzę do takich projektów bardzo pozytywnie, bo to oznacza, że jest zapotrzebowanie. Dodatkowo skoro e-booki i audiobooki przejmują stery na książkowym rynku, a w niektórych domach nie ma miejsca na pięknie (lub mniej) wydane woluminy, to warto zrobić coś z książkami innego, niż wyrzucać je do kosza ( :( ), lub palić w piecu (ałć!). Zresztą o fali książek w domu mogę sama coś powiedzieć, ponieważ z racji braku miejsca musiałam je poważnie ograniczyć. Zostawiłam sobie te ukochane, te istotne, te ładnie wydane, te pamiątkowe i te, które z jakiegoś jeszcze innego powodu chciałam mieć przy sobie. Teraz, gdy chcę coś poczytać, a niekoniecznie kupić w papierowym wydaniu, to albo idę do biblioteki, albo kupuję na kindla. Znacznie oszczędzam miejsce i, jakby nie patrzeć, fundusze. 
Sami więc widzicie, że bookcrossing to okazja, aby książki nie poszły na zmarnowanie i poratowały tych, którzy z jakiegoś powodu mają chwilowo wolne oczy, a zapomnieli własnej lektury. Stąd wielka moja radość, gdy podczas wizyty w Bioway'u (zapraszam do poczytania recenzji z tego miejsca na drugim blogu) zobaczyłam taką oto półeczkę:


Idealnie. I półeczka jest pod czujnym okiem obsługi, i jest w miejscu, gdzie nie pada i nie wieje. Cieszy oko zawartością i ideą. Podoba mi się to bardzo i gorąco zachęcam do korzystania. Nawet, jeśli nie macie ochoty nic stamtąd czytać, to swoimi książkami wypełnijcie wolne miejsca. Niech lektura idzie w świat!

piątek, 11 stycznia 2013

patrząc wstecz...

Witam w Nowym Roku! Z lekkim opóźnieniem, ale bardzo serdecznie. Nie mogłam się doczekać tego posta, bo okazało się, że bardzo lubię te roczne podsumowania. Przede wszystkim muszę powiedzieć, że rok 2012 należał do e-booków. Co prawda ja ich nie czytałam, ale robiło to wiele ludzi wokół. Dużo się mówiło o książkach elektronicznych, o ich plusach i minusach. Co prawda napisałam o nich tylko 3 posty, ale niech nie zwiedzie Was ta cyfra. W sekrecie zdradzę Wam, że obecnie sama przedzieram się przez e-bookowy świat. Zobaczymy co z tego wyniknie. Zacznijmy zatem:

w roku 2012:

powstały 142 posty
najwięcej do tej puli dołożyłam w lutym, bo aż 18 postów
najmniej napisałam w listopadzie, bo tylko 6, a wydawać by się mogło, że listopad sprzyja czytelnictwu,
jeśli chodzi o grudzień, to w tym właśnie miesiącu pobiliście rekord odwiedzin na moim blogu, za który bardzo Wam dziękuję

czas na ranking książek:
najciekawszą książką okazały się Wichrowe Wzgórza. Nic dziwnego, skoro nawet jak piszę to podsumowanie, to żałuję, że już jej nie czytam. Wiecznie ciekawa klasyka. 
Książka ta również zdobywa tytuł najbardziej romantycznej. Tragiczna miłość, ale jak porywa!
Najbardziej sensacyjną książką zostaje Prawda Terrego Pratchetta. Zresztą kraina sarkazmu, stworzona przez angielskiego aktora, zawsze literackim mlekiem i miodem płynie. 
Nikogo też nie zdziwi, gdy tej książce przyznam tytuł najzabawniejszej. To Pratchett w końcu!
Książką, którą czytało się najłatwiej jest  Żona_22. Kilka godzin i byłam już po lekturze. Co zresztą zbyt mnie nie ucieszyło, bo była napisana bardzo przyjaźnie i aż żal było rozstawać się z tym światem.
Zdobyłaby ona tytuł najbardziej wciągającej, gdyby nie Wichrowe Wzgórza, które zdobywają już trzeci tytuł w tym roku. 
I ostatni pozytywny tytuł, czyli książka wydana najbardziej estetycznie i tą zostanie Życie pod psem według Artura Schopenhauera. Po prostu musicie ją zobaczyć!

bez zbędnego wstępu przejdę do mniej chlubnych wyróżnień:
najmniej ciekawą książką (na szczęście nie nieciekawą) zostaje Ojciec Pio. Wizjoner naszych czasów. Wielka szkoda, bo książka opowiada o życiu wielkiego człowieka. Może gdyby konkurencja była słabsza...
Książka ta niestety dostaje również tytuł najmniej wciągającej.
Najtrudniejsza w czytaniu, przez nieciekawą fabułę i historię, nieprzyswajalny język, był Podróżnik stulecia
Z wielkim bólem serca muszę napisać, że Wichrowe Wzgórza pojawią się i w tej części i to właśnie do nich powędruje wyróżnienie za najmniej estetyczną. Trafiłam na jakieś tandetne wydanie, bez nazwy wydawnictwa, z niewyszukaną okładką. Na szczęście książka nie była moja i wróciła na swoje  miejsce w bibliotece. 

Rok 2012 dodał także dużo do działu książkopodróże. Pokazałam Wam literacki Paryż, literacką Pragę i Toruń. 
Pojawił się także nowy dział, czyli wywiady, a w nim Agnieszka Korol, Anna Klejzerowicz i Tomasz Kołodziejczak. Sami widzicie, że 2012 był urozmaicony. Czy 2013 taki będzie? Zobaczymy!