Łączna liczba wyświetleń

piątek, 29 lipca 2011

wycinanki

pokazywałam Wam ciekawe prace Davida Starka, ale sporo Was uznało, że takie niszczenie książek to nic dobrego. To co w takim razie powiecie na to? Książkowycinanki:
na stronie www.norikoambe.com pokazana jest książka specjalnie stworzona po to, by ją ciąć
Książka Wam zamokła? Nie ma sprawy www.darkroastedblend.com
A co powiecie na takie wycinanki? www.ursispaltenstein.ch
czasami nawet trudno dojrzeć w tym wszystkim książkę www.drawn.ca
blok do rysowania? czy do wycinania? www.origamitessellations.com




misterna robota. Podoba się Wam?

środa, 27 lipca 2011

książkotrzymacz

do tej pory pokazywałam głównie książkotrzymacze umieszczone w przestrzennych pomieszczeniach, z dużą ilością światła. Teraz mam coś dla tych, którzy lubią duże i dużo i jeszcze więcej.
Patrzcie na znalezisko ze strony www.apartmenttherapy.com
Niesamowite, musicie przyznać.

poniedziałek, 25 lipca 2011

zaproszenie

Krakowianie!
jako, że były głosy, że w Gdańsku nie wszyscy mieszkają, postanowiłam zaprosić Was wszystkich, a szczególnie mieszkańców Krakowa, na Targi Książki w Krakowie. Od 3-go do 6-ego listopada 2011 roku będzie trwała 15-ta, jubileuszowa edycja tychże targów. Impreza opisana jest w taki oto piękny i dumny sposób "Wydarzenie jest wpisane w kalendarz Krajowego Programu Kulturalnego Polskiej Prezydencji 2011", także widzicie, nie ma, że boli, trzeba się wybrać!
Myślę, że nie muszę Wam opisywać co i jak z targami, jednak, gdyby ktoś chciał się czegoś jeszcze dowiedzieć odsyłam na tę oto stronę: http://targi.krakow.pl/pl/strona-glowna/targi/15-targi-ksiazki-w-krakowie/o-targach.html
No i oczywiście jest też strona targów na Facebooku. Zapraszam: http://www.facebook.com/targi.ksiazki.w.krakowie

i tak jeszcze ode mnie: skoro imprezę tę promuje zdanie wypisane przez Umberto Eco, to tym bardziej trzeba na niej być!

niedziela, 24 lipca 2011

pewien pisarz

wczoraj w pewnym radio, słuchałam pewnej audycji o pewnej książce i jej pewnym autorze. Pewien redaktor zadawał pytania o pewne wątki i pewne style, a także o inne pewne książki pewnego pisarza. I pewnie nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie pewne zachowania pewnego autora. Tenże autor, którego dalej będziemy nazywać pewnym pisarzem, miał pewną manierę. Ta pewna maniera była z całą pewnością okropna i nie do przyjęcia, przez pewną grupę ludzi, w tym mnie! Pewien pisarz uważał siebie za pewnego, samozwańczego króla pewnego stylu pisarskiego. Jego słowa zachwytu nad sobą były z całą pewnością obrzydliwe i odpychające. "Jestem jedyny...", "wszyscy uważają, że pewna moja książka to najlepsza rzecz, jaką czytali...", "bardzo szybko się rozwijam, nie piszę głupot, tylko rzeczy dla ambitnych i inteligentnych...", "jestem wymagający, moi czytelnicy muszą myśleć...", "uważam, że tak dobry wstęp może napisać tylko doświadczony i rozwinięty pisarz...", "każda kolejna książka jest jeszcze lepsza...", "jestem ekspertem..."...
Pewne jest to, że napisanie książki to pewne wyzwanie, pewne jest to, że trzeba umieć, że nie jest łatwo. Ale czy trzeba przy tym tak wysoko podnosić podbródek, że aż się nie wiem gdzie ma się nogi? Trzeba aż tak wysoko zadzierać głowę, żeby nie widzieć, że te nogi nadal stoją na ziemi, a nie lewitują w sali chwały? Pewne jest to, że nie kupię książki pana, bo rabin, który sam siebie chwali ma pustą synagogę. Na pewno!

piątek, 22 lipca 2011

nowość

dzisiaj moje szperanie w księgarni zaowocowało kupnem pewnej nowości, która bardzo mnie ucieszyła. Mowa oczywiście o książce autorstwa Eduardo Mendozy, (którego powieść "Przygoda fryzjera damskiego" miałam już przyjemność zrecenzować) pod tytułem "Niewinność zagubiona w deszczu", wydanej przez wydawnictwo Znak. Siostra zakonna i jej spotkanie z pokusami. Namiętność kontra wyrzeczenia. Katalonia kontra wierność. Blurb brzmi ciekawie, okładka przyciąga starannością i gładkością, przedmiot przyciąga ceną, a książka autorem. Zobaczyłam, dotknęłam, kupiłam, za jakiś czas zrecenzuję. Innymi słowy, lubię piątkowe ranki.
A teraz cenowe rewolucje:
na stronie wydawnictwa kupicie tę książkę w twardej oprawie w promocji, za 24,90
w empiku za twardą oprawę musicie dać 29,90
na stronie selkar.pl książka może dostać się w Wasze ręce za 27 zł (miękka oprawa)
gandalf.com.pl jest gotowy oddać tę książkę w miękkiej oprawie za 27,14
merlin.pl proponuje cenę 22,42 za twardą oprawę.

to teraz każdy wybiera dogodną mu opcję i do czytania!

czwartek, 21 lipca 2011

książkoopinia

jak miło patrzeć, że jesteśmy tacy zgodni! 100% z oszałamiającej liczby 10 używa zakładek do książek. No bo przecież to wielka wygoda. Nie trzeba za każdym razem zapamiętywać strony, nie trzeba wertować kartek w poszukiwaniu ostatniego przeczytanego zdania. A, że zakładeczki są raczej tanie, to można mieć ich nieskończenie wiele. Zresztą rozważania odnośnie książkopamiętaczy mamy za sobą. Teraz jedyne co mi pozostaje, to zaserwować Wam odrobinkę fotek.
Oto one:
ze strony www.designboom.com propozycji kilka, pierwsza odrobinkę spływająca,

 druga zdecydowanie bardziej spinaczowa. Obie obłędne:


Ze strony niespodzianka.pl mamy odrobinkę gumy:
Gdyby ktoś zapomniał czym są te kolorowe paseczki, to nawet są podpisane. Na wszelki wypadek.
Są też kolorowe zwierzaczki ze strony www.smyk24.eu
I pracochłonne serwetkowe książkopamiętacze ze strony kuradomowa.com

oj jest z czego wybierać moi drodzy!

wtorek, 19 lipca 2011

toruńskie czytanie

przerwa w dostawie postów spowodowana była wyjazdem na weekendową wycieczkę. Na drodze naszych odwiedzin znalazł się Toruń, w którym postanowiłam, podobnie jak w Pradze, wyszukać jak najwięcej miejsc związanych z książkami. Oto wszystko to, co udało mi się sfotografować. Zapraszam do oglądania:
Na pierwszy ogień niech zatem pójdzie Chełmno ze swoją biblioteką. Mało kameralnie, ale przynajmniej zielono.


No a teraz zaczynamy książkowy spacerek przez Toruń. Toruński Antykwariat Naukowy, może nie jest za bardzo stylowy, ale wydaje mi się, że szyld odrobinę nadaje mu klimatu. Zawsze to lepsze niż kawałek betonu.


Kolejne zdjęcie to bardzo typowy obrazek. Księgarnie nie mają nas przyciągać wyselekcjonowanymi pozycjami, ciekawymi propozycjami i interesującą elewacją. O nie! One mają nas przyciągać głównie ceną, którą sprzedawcy chwalą się na pół witryny. Estetyce mówimy nie.


Niestety Toruń pełen jest zwykłych sklepów z książkami. Po prostu byle jaka witryna i po prostu byle jaki szyld. A szkoda, bo potencjał jest ogromny, wszak Toruń to przepiękne miasto. Zresztą sami popatrzcie na zdjęcie tej samej księgarni z wieży ratusza. Czyż potencjał aż nie krzyczy?


Oto kolejna księgarnia. Nieco lepiej, ale wciąż nie wykorzystane wszystkie możliwości miejsca. Witryna już nieco mniej mechaniczna i skserowana, ale wciąż brakuje inwencji. Czyżby aż tak mało ludzi kupowało książki?


I kolejne pytanie, czy teraz kupuje się tylko książki tanie, czy może książki dobre? W poniższej księgarni ceny na prawdę były zachęcające. Niestety gorzej z tytułami.


Poniższa fotka pokazuje pozostałości po księgarnianym szyldzie i to, co ten szyld zakryło. Wcześniej była tu księgarnia, a teraz? Teraz jest najtaniej na świecie. Czyli jednak wygrywa najtańsza książka, bo na inną nie ma popytu.


No i oczywiście księgarnie szkolne i sprzedaż podręczników. Na to zawsze będzie zapotrzebowanie. Gdańsk też jest pełen księgarni, które głównie zajmują się dystrybucją podręczników. Ale  czy uczniowie kupują coś poza nimi? Najgorsze jest to, że tutaj już nikt nawet nie zawraca sobie głowy jakąkolwiek witryną sklepową. Co tam! Grunt, że Podręczniki! Tanio!


Dobrze, że chociaż gdzieś pamięta się, że książka jest najlepszym prezentem!


No ale nic to! Oglądajmy dalej! Toruń wydał mi się miastem, w którym nie zmieniono za wiele podczas ostatnich lat. Trudno tam doszukać się jakiś nowoczesnych budynków (mówię tutaj o starym mieście). Jest w tym wszystkim dużo dobrego, bo nikt na siłę nie chce unowocześniać zabytków, pozbawiając przy tym miasto jego głównego atutu. A poza tym pozostawia też to nam możliwość pooglądania takich ciekawych pozostałości po różnych systemach, jak na przykład poniższa księgarnia Hobbit, lub Atlas. Ludzie i książki się zmieniają, szyldy nie muszą.


Przeszukując uliczki Torunia w poszukiwaniu klimatycznych księgarni odnalazłam takie oto małe cudeńko w murach ratusza. Co prawda księgarnia ta głównie nastawiona jest na turystów i serwuje to, co oni mogą chcieć kupić, ale przecież aż miło zawiesić oko, a od albumów z toruńskimi zdjęciami jeszcze nikomu się krzywda nie stała.


Również i Centrum Sztuki Współczesnej ma swoją księgarnie. Wielkie, przestrzenne pomieszczenie wypełnione po same brzegi współczesną kulturą i sztuką. Bez sprzętu do nurkowania nie podchodź!


Jeszcze coś na ząb. Pracownia Słownika Polszczyzny XVI wieku. Na sam widok człowiek zastanawia się czy poprawnie formułuje myśli. Sąsiedztwo Wisły i szeregu kamieniczek zdecydowanie dodaje uroku i robi z instytutu wymarzone miejsce do pracy.


No i na sam koniec odrobinka sieciowych zakupów, niebieski szyld i kremowe kafelki. A na zachętę i obronę, widok z lotu wieży.


Muszę przyznać, że Toruń to nie to samo, co Praga, a właściciele księgarni nie bardzo przejmują się opakowaniem w jakie zawinięte są książki. Czy oznacza to, że nieprzekonanych nic już nie przekona, a na przekonanych nie ma sensu tracić pieniędzy, bo i tak przyjdą, prędzej czy później?
Chwila zadumy z toruńskim gołębiem w tle.

czwartek, 14 lipca 2011

książkoteria

Kocham lato za to, że można w cudowny sposób eksponować ciekawą biżuterię. Długie kolczyki nie haczą się o swetry, a wisiory nie giną w tabunach ocieplającego nas materiału. Do tego dochodzi biżuteria na niezasłonięte nogi. Żyć nie umierać. Dzisiaj pokazuję Wam kolejną dawkę biżuterii, która łączy uwielbienie dla książek i dla ozdobników.
Jako pierwsze prezentuje kolczyki znalezione na stronie www.stopfalling.com . Urocze a do tego niezbyt awangardowe, więc jeśli ktoś koniecznie chce nosić na sobie książki, a nie chce zwracać zbytniej uwagi to idealne.
Co dalej? Dalej to oto znalezisko ze strony www.artfire.com. Juz nieco bardziej awangardowe i zdecydowanie bardziej letnie.
Do tego jeszcze ciekawy, książkowy sposób na przechowywanie kolczyków, ze strony jdorganizer.blogspot.com
No ale dobrze, zostawmy kolczyki i przejdźmy do zdecydowanie bardziej ciekawej dzisiejszej odsłony książkoterii, jaką jest zbiór bransoletek. Któż by nie chciał mieć ich na ręce! Może nie wszystkie są trwałe, ale nawet dla chwili zachwytu warto coś takiego wykombinować.
I tak kolejny znaleziska ze strony: fuckyeahbookarts.tumblr.com. Ruloniki prawie jak za starożytnego Egiptu.
 Podręczny notatnik? Nie ma najmniejszego problemu. Znalezisko ze strony thefashionstory.co.uk
 Niezbyt może ta następna bransoletka jest wygodna, ale za to jaki efekt! www.bookpatrol.net
 A na koniec coś dla zakochanych w komiksach. keetsa.com

No i jak? Jak Wam się podoba?

wtorek, 12 lipca 2011

czasami coś jest za darmo

Prosto z Literadaru informacja, a ja ją dalej wysyłam w świat. Otóż zdarza się, że czasem coś jest za darmo. Tym razem trafiło na książkę wydawnictwa Insignis pod tytułem "Metro 2033". Na tej oto stronie http://metro2033.pl/metro2033/fragmenty/metro-2033.-pelny-tekst-do-pobrania./, możecie pobrać cały tekst książki, opowiadającej o życiu ludzkości, która po zagładzie nuklearnej ukryła się w podziemiach i stacjach moskiewskiego metra. Książkę tę napisał 32-letni Dmitrij Glukhovsky, rosyjski dziennikarz, pisarz i korespondent wojenny. Jeśli lubicie te klimaty, to wieść niesie, że książka jest jedną z lepszych w swoim gatunku.

pochwal się! A co!

pochwal się swoimi książkami! Wyślij mi zdjęcie swojej biblioteczki na adres mrt.mazurMAŁPAgmail.com, a ja stworzę małą galeryjkę z naszymi zdobyczami i książkotrzymaczami. Ponieważ nie ma nic piękniejszego, niż książkotrzymacze, które już zaadoptowaliśmy i przerobiliśmy w taki sposób, aby były idealne dla nas!

niedziela, 10 lipca 2011

książkoopinia

W sumie to nie zastanawiałam się nigdy, tak na poważnie, nad idealnym formatem książki. Ustaliliśmy już, że raczej sceptycznie nastawieni jesteśmy do wydań kieszonkowych. Jak zatem rzecz się ma z innym formatami. otóż aż pięcioro z Was zaznaczyło, że najlepsze wydanie to prostokąty. I tutaj zaskok jest taki, że w sumie ja osobiście rzadko stykam się z prostokątami. Najczęściej są to wydana tradycyjne, A4. Może właśnie dlatego lubicie prostokąty? Może właśnie dlatego, że są tak rzadko spotykane? Dwie osoby zagłosowały na stare, dobre, mało wydziwione wydania, a jedna osoba stanęła po stronie kwadracików.
Czyli jednak lubimy zaszaleć i lubimy nietuzinkowość! My wariaci!

piątek, 8 lipca 2011

wtorek, 5 lipca 2011

Motylek za szpilek

szukasz czegoś, co nie zajmie zbyt wiele Twojego czasu? Czegoś, co nie zajmie zbyt wiele miejsca? Czegoś, co nie wyczyści Twojego portfela, a jednocześnie zafunduje Ci długi czas wesołości? No to ja coś takiego mam. W antykwariacie (tym, którego zdjęcia Wam pokazywałam w kwietniu) , tak od niechcenia, kupiłam książeczkę. Malutka była, taniutka, a uśmiech z twarzy nie schodził mi przez kilka dni, nawet po tym jak już ją przeczytałam. Mowa tutaj o książce "Motylek ze szpilek" autorstwa Józefa Bułatowicza. Mój egzemplarz wydany został przez Instytut Wydawniczy Związków Zawodowych w Warszawie w 1987 roku. Książka ta to wybór fraszek z lat 1978-1985. I powiem Wam, że aktualność tych króciutkich wierszyków absolutnie poraża.
Napisane tak dawno temu, a wciąż pasujące do rzeczywistości. Nie ma sensu przekonywać Was językiem, stylem, fabułą (o którą w tym przypadku trudno). Po prostu zacytuję tutaj kilka fraszek i jeśli spodobają Wam się to co jakiś czas będę kilka prezentowała.

"Glówny Element Odnowy"
Gdy się odnowie przypatrzysz z bliska, to głównie nowe ujrzysz nazwiska

"O kształceniu"
Niepotrzebnie o studia
nadal tyle krzyku,
gdy magister inżynier
pracuje w butiku.

""Tempo"
Zamysł roboty jeszcze w nich drzemie,
a już za dzieło pobrali premię.

"Motywacja zakupu"
Babcia kupiła kilo ufnali.
-Po co ci gwoździe?
-Wszyscy je brali.

"Syzyf po polsku"
Wtacza skałę niedosytu
na wierzchołek dobrobytu.

I tak mogłabym w nieskończoność :) Zaledwie 79 stron, a śmiechu co niemiara!

niedziela, 3 lipca 2011

książkotrzymacz

Wakacje nastały, ale nie każdy może pozwolić sobie na urlop. To ja w takim razie proponuję z własnego domu zrobić zbocze górskie i poczuć się jak w Tatrach!!

No a jak ktoś nie ma ochoty na góry, to jak odpowiednio oddali siebie od powyższego zdjęcia to zobaczy na nim kolorowy polukrowany tort :) :)
www.designartist.co.kr

piątek, 1 lipca 2011

uwielbiam!

Uwielbiam jak okazuje się, że coś, o czym pisałam wcześniej znajduje potwierdzenie w rzeczywistości. W kwietniu mówiłam Wam, że książka kucharska to coś, co zapewne każdy ma w domu, co każdy w domu mieć powinien. Że ja, że moja mama, że mama mojej mamy, że milion razy kartkowana. Zresztą pisząc kwietniowy post miałam w ręku naszą starą "Kuchnię polską" i tak troszkę zbierało mi się na wspomnienia. A tymczasem już w czerwcu miałam przekonać się jak bardzo ta właśnie "Kuchnia polska" mnie rozweseli! otóż ja i mój mąż (!!!) dostaliśmy nowe wydanie "Kuchni polskiej" jako jeden z prezentów ślubnych. Jak ją rozpakowałam to fala ciepła zalała moje serducho i powiem Wam, że możecie się śmiać, ale poczułam początek jakiejś ważnej historii, jakiegoś ważnego etapu. Oto Tomek i ja zaczynamy razem nowe życie, budujemy rodzinę, a naszym orężem i narzędziem będzie znana wszystkim, przekartkowana i sprawdzona "KUCHNIA POLSKA"! Bezcenne.

ps. witam w lipcu wszystkich zaczytanych :)